starostwo nie wyda pozwolenia na budowę bo sąsiedzi nie odebrali zawiadomień nie żyją

  • Autor wątku Autor wątku oem
  • Data rozpoczęcia Data rozpoczęcia
O

oem

Nowy użytkownik
Dołączył
03.2011
Odpowiedzi
5
Witam,
Starostwo nie chce wydać pozwolenia na budowę ponieważ wysłane zawiadomienia nie zostały odebrane przez wlascicieli sąsiadujących działek bo nie żyją? Chcą zawieśić sprawę. Czy maja do tego prawo z tego powodu że sąsiedzi nie żyja. Dla mnie to jest nie dorzeczne, ale mówie sobie Polska wiec to norma.
 
nikt nie udzieli odpowiedzi??
 
zapytaj ich jaki przepis upoważnia ich do zawieszenia postępowania...
 
najlepiej byłoby gdyby podali podstawę prawną - to by być może pozwoliło na ocenę prawidłowości ich postępowania, bo tak w ciemno to trudno znaleźć podstawę do takiego rozstrzygnięcia....
 
mówią że opierają się na prawie budowlanym gdy im powiedziałem że prawo administracjne nie przewiduje zastosowani takiej metody. chcą zawiesić sprawę i ewentualnie wnieść sprawę do sądu o ustenie spadkobierców a jak nie to ja to muszę zrobić.
 
Ale konkretnie który artykuł ustawy prawo budowlane?
 
Może, jeśli to trudno odnaleźć spadkobierców, spróbować wnieść do sądu o ustanowienie kuratora dla osób nieznanych- domniemanych właścicieeli działek,, który będzie reprezentował ich interesy w postępowaniu o pozwolenie na budowę?
Nie przekonuje także mnie fakt(chociaż często spotykane), że brak odbioru korespondencji uniemożliwia wydanie decyzji o pozwolenie na budowę. Drugie awizo nie odebrane powoduje domniemanie prawidłowego dostarczenia zawiadomienia w postępowaniu sądowym. W administracyjnym już nie?
 
Jak listonosz napisał na zwrotce, że adresat nie żyje (bo skąd indziej niby w wydziale budownictwa mają wiedzieć że właściciel nie żyje) to podwójne awizowanie nie działa a raczej działa ale organ i tak ma obowiązek na nowo ustalić krąg stron, bo inaczej naraża się na uchył - strona (następca prawny zmarłego) nie uczestniczyła w postępowaniu.

Podstawą zawieszenia jest kpa: albo 97 par. 1 pkt 1 (jeżeli zmarli w trakcie postępowania) albo 97 par. 1 pkt 4 (jeżeli śmierć miała miejsce przed wszczęciem postępowania). Zasadą w takich sytuacjach jest, że postępowanie spadkowe przeprowadza ten kto ubiega się o pozwolenie na budowę (bo on akurat ma interes prawny w ustaleniu kręgu stron), czasami spadkowe robią też urzędy, ale one tak naprawdę interesu prawnego nie mają.
 
A czy zamierzone prace budowlane mają oddziaływać na sąsiednie posesje? Trzeba będzie wejść na te posesje? Budynek będzie za blisko granicy?

To jest bzdura, bo sąsiad ma często bardzo małe szanse na przeprowadzenie spraw spadkowych u swojego sąsiada. A ile jest nieruchomości, które w ogóle nie mają uregulowanego stanu prawnego - i co wtedy, wszyscy sąsiedzi nic nie wybudują?
 
Jeżeli organ zawiadamia sąsiadów tzn. że mają oni interes prawny w uczestniczeniu w postępowaniu czyli np. zachodzi któryś z przypadków wskazanych przez ciebie.

W ewidencji, a ona w wielu takich wątpliwych przypadkach decyduje (nie mnie oceniać czy słusznie), prawie zawsze ktoś tam jest wpisany. Jak nie ma nikogo to się po prostu nie zawiadamia nikogo (nie mnie oceniać:)). Ale tu sytuacja jest inna. Organ przyjął, że sąsiedzi są stronami, miał ich dane, wysłał im zawiadomienia. Gdy sąsiad powinien być stroną postępowania nie może być tak, że się przechodzi do porządku nad tym że on już kopnął w kalendarz. Bo to jest podstawa nie tylko do uchyłu po odwołaniu ale i do wznowienia postępowania.
 
Nie przekonuje mnie to wcale. Moim zdaniem należy się udać do prawnika, który specjalizuje się w prawie administracyjnym.

Tym sposobem możliwość rozpoczęcia budowy uzależniona by była od zupełnie losowych przesłanek - trudno się spodziewać, żeby inwestor np. uzależniał inwestycje od tego, czy wszyscy sąsiedzi mają uregulowane sprawy spadkowe, a jeżeli nie, to żeby przeprowadzał te sprawy za nich....

Być może można kwestionować zasadność uznania akurat tego sąsiada za stronę postępowania, wystąpić o ustanowienie kuratora dla nieobecnego etc. etc.

Zdanie listonosza co do tego czy ktoś żyje czy nie żyje nie może być decydujące :) W końcu mógł mu to powiedzieć ktokolwiek, a de facto wcale nie ma pewności czy ktoś żyje czy też nie.

Ktoś się mógł wyprowadzić przed laty, nie aktualizował adresu w ewidencji gruntów i teraz szukaj wiatru w polu.

Moim zdaniem trzeba wziąć dobrego prawnika i spróbować powalczyć. Zresztą prawnik i tak będzie potrzebny na wypadek gdyby jednak trzeba było te sprawy spadkowe pociągnąć...
 
Ostatnia edycja:
Proszę sobie poczytać przepisy kpa. Może one przekonają. 97, 30, 145 (szczególnie 145 par.1 pkt 4). Jeżeli organ uznaje, że sąsiad powinien być stroną to jak ten umiera powinien wejść w jego miejsce szeroko pojęty następca prawny (albo powinien występować w tym postępowaniu od samego początku) ale nie może być tak że się przechodzi nad tym do porządku.

Jak prowadzisz sprawę w sądzie to co sąd robi jak się dowiaduje że jedna ze stron nie żyje albo nie żyła w momencie wszczęcia postępowania. Prowadzi sobie dalej postępowanie i wydaje wyrok jak gdyby nigdy nic ? No chyba nie i podobnie jest w postępowaniu administracyjnym. A że to utrudnia postępowanie, no taki lajf.
 
Przede wszystkim - nie znamy szczegółów sprawy i zakresu oddziaływania akurat tej inwestycji na tę akurat nieruchomość. Być może można kwestionować uznanie akurat tego sąsiada za stronę postępowania.

Ponadto - być może jest możliwe ustanowienie kuratora dla nieobecnego. W końcu listonosz z przeproszeniem nie jest urzędem stanu cywilnego i aktów zgonu nie sporządza. Prawda jest taka, że listonosz może napisać co chce - pod danym adresem zamiast mu powiedzieć że ktoś się przeprowadził ktoś mu powie że osoba umarła i co? To dość uproszczona procedura jak na stwierdzenie zgonu lub uznanie za zmarłego.

PS - niestety nie jestem specjalistą od postępowania administracyjnego, ale moim zdaniem trzeba dać jeszcze szansę prawnikowi w realu. Proszę napisać jak ta sprawa potoczy się dalej, bo to jest bardzo ciekawy wątek i chciałbym go dalej obserwować.
 
FraZeolog napisał:
Nie przekonuje mnie to wcale. Moim zdaniem należy się udać do prawnika, który specjalizuje się w prawie administracyjnym.

Tym sposobem możliwość rozpoczęcia budowy uzależniona by była od zupełnie losowych przesłanek - trudno się spodziewać, żeby inwestor np. uzależniał inwestycje od tego, czy wszyscy sąsiedzi mają uregulowane sprawy spadkowe, a jeżeli nie, to żeby przeprowadzał te sprawy za nich....

Być może można kwestionować zasadność uznania akurat tego sąsiada za stronę postępowania, wystąpić o ustanowienie kuratora dla nieobecnego etc. etc.

Zdanie listonosza co do tego czy ktoś żyje czy nie żyje nie może być decydujące :) W końcu mógł mu to powiedzieć ktokolwiek, a de facto wcale nie ma pewności czy ktoś żyje czy też nie.

Ktoś się mógł wyprowadzić przed laty, nie aktualizował adresu w ewidencji gruntów i teraz szukaj wiatru w polu.

Moim zdaniem trzeba wziąć dobrego prawnika i spróbować powalczyć. Zresztą prawnik i tak będzie potrzebny na wypadek gdyby jednak trzeba było te sprawy spadkowe pociągnąć...

Na pierwszą część już odpowieddziałem:). Kwestionować uznanie kogoś za stronę można choćby nawet w zażaleniu na zawieszenie, tyle tylko że kolega pyta się czy w ogóle zawieszenie w takim wypadku jest możliwe, przyjmujemy zatem robocze założenie że skoro wysłał organ zawiadomienie do sąsiadów to są oni stroną a zatem zawieszenie jest możliwe a nawet konieczne, czy tak jest faktycznie to trzeba akta obejhrzeć i nie tylko.

Nieżywy nie jest nieobecnym w rozumieniu przepisów, stąd ustanowienie kuratora jest niemożliwe. Gdyby uznać że jednak tak byłaby to furtka pozwalająca na omijanie przepisów o następstwie prawnym co jest niedopuszczalne.

Zdanie listonosza nie jest decydujące ale uprawdopodabnia fakt, że ktoś jest martwy. A skoro tak to organ występuje do usc po akt zgonu i ma już pewność. Jeżeli jednak dowiemy się że ten ktoś żyje a się tylko wyprowadził to występujemy do peselowni a jak tam jest pusto to kurator dla nieobecnego.
 
Powinien, są chyba nawet takie orzeczenia nsa/wsa z których wynika, że adnotacja na kopercie nie może być podstawą do zawieszania z tej przyczyny że ktoś nie żyje. Gdyby się okazało, że zawieszą tylko "na kopertę" to wystarczy puścić zażalenie na zawieszenie i będzie uchył, co nie zmienia faktu, że po uzyskaniu aktów zgonu organ znów zawiesi i teraz już najprawdopodobniej skutecznie.
 
Starostwo nie sprawdziło w USC. powołują sie na listonosza.Ale to prawda nie żyją. Z kierownikiem urzędu doszedłem do porozumienia że napiszę oświadczenie iż znam adresy spadkobierców, a oni wyślą im zawiadominia. I obejdzie sie bez sądu.
 
Z mocy prawa urząd musi powiadomić strony. Zarówno co do budowy elektrowni jądrowej jak i , za przeproszeniem " sraczyka". Niestety, asekuracyjnie niewielu urzędników ma osobowość tak skonstruowaną, że w sprawach nieistotnych podejmie decyzję, że z uwagi na ,,, blabla - duperele- odstępuje od poszukiwania spadkobiorców. Wystarczyło, żeby napisał - awizowano dwukrotnie, zwrotka po 14 dniach. Załóżmy, że nie chce mnie się leźć na pocztę i nie odbiorę awiza? A żyję sobie i bimbam na durną korespondencję, urzędową szczególnie? Nieco wyważenia , ale cóż, w sprawach o duże pieniądze przechodzą duże szmergle, a o pietruszkę się wadzą. Listonosz zaś, k...a, nie jest od uśmiercania. Wrzucić awizo i poleźć dalej, a nie się wymądrzać.
Ale racja, że kłopot jest, szczególnie, że termin płynie.
 
artisan3D napisał:
Ale racja, że kłopot jest, szczególnie, że termin płynie.

Zażalenie na niezałatwienie sprawy w terminie na podstawie art. 37 KPA

Organ będzie się bronił, że zmarli nie żyją, wtedy można umiejętnie podważyć tę argumentację na podstawie art 77 § 1 KPA, ponieważ awizo nie jest dowodem w sprawie, a ciężar dowodu spoczywa na organie.
 
Sąsiad nie daje mi pozwolenia na rozbudowę już istniejącego budynku.mam wąską działkę i nie ma mowy żebym się odsunął 3m.co mam dalej robićgdzie się udać.pomóżcie.z góry bardzo dziękuję.
 
Powrót
Góra