Kontakty z synem
Witajcie forumowicze. Mam takie oto pytanie:
Mój syn ma w tym monencie 14 lat. Mam zasądzone na Niego alimenty, płacę je regularnie, z niczym nie zalegam. Mam odebrane prawa rodzicielskie, ale nie mam żądnego ograniczenia dotyczącego kontaktowania się z synem. Jednakże, moja była małżonka systematycznie podkopuje opinię o mnie przed moim synem m.in wyzywając mnie na głos lub w wiadomościach, czy wręcz oczernia twierdząc że jestem kłamcą (ponieważ raz nie przyjechałem do Polski na umówione spotkanie, o czym i ją i mojego syna odpowiednio wcześniej uprzedziłem). Jestem najgorszym złem wcielonym, oszustem i krętaczem.
Około pół roku temu, mój syn powiedział mi że nie chce ze mną rozmawiać. Nie uzasadnił swojej decyzji, nie umiał przytoczyć żadnego sensownego argumentu, jedyne co powtarzał to słowa których w rozmowach ze mną urzywała wobec mnie Jego matka. Nie trafiały do Niego żadne argumenty. Po prostu nie chce i już.
Jedyną formą kontaktu jaki z Nim miałem, były rozmowy poprzez komunikator messenger. Wiadomości lub rozmowy. Od około 4 miesięcy Jego matka przyjęła nową strategię w kontaktach ze mną. Mianowicie, na moją wiadomość z pytaniem czy Młody nie chciałby może porozmawiać, co u Niego, jak w szkole, itd, odpowiadała mi jedynie jednym słowem - wporzadku - (pisownia oryginalna), lub nie odpisuje w ogóle. Kiedy chciałem "wydusić" z Niej coś więcej, zaczęła twierdzić że Ją nękam i że Ona nie ma obowiązku kontaktować się ze mną, a wszystko co do tej pory robiła, robiła (w swoim mniemaniu) dla dobra dziecka. Próbowałem przedstawić Jej swoje racje, ale to jest rozmowa ze ścianą. Jedyne co jak na razie robię w tej sprawie, to co tydzień wysyłam wiadomości z zapytaniami o mojego syna (przynajmniej nie zarzuci mi w przyszłości że olałem sprawę czy że się poddałem).
W zeszłym miesiącu mój syn postanowił do mnie zadzwonić, od tak. Ucieszyłem się na taką niespodziankę. Ale, po krótkim monologu z mojej strony na temat tego co słychać u mnie, powiedział mi że nie chce ze mną rozmawiać (generalnie to po to do mnie zadzwonił, aby mi dokładnie to powiedzieć), oraz że żałuje że tyle godzin zmarnował na spotkania i rozmowy ze mną...
Cóż... wiem że nie zmuszę Go do kontaktowania się ze mną. Nawet nie chciałbym tego robić. Jeśli kiedyś zdecyduje się skontaktować, będę szczęśliwy z tego powodu, ale to ma być Jego decyzja. Ale jak powinienem zachować się wobec postawy Jego matki ? Czy faktycznie może mnie olewać odpisując dosłownie tym jednym słowem na tydzień, lub też w ogóle nie utrzymywać kontaktu nie odpisując w ogóle ? Co powinienem robić w takiem sytuacji, po za czekaniem aż mój syn jeszcze trochę podrośnie i, miejmy nadzieję, sam z siebie będzie szukał kontaktu ze mną ?
Pozdrawiam
Piotrek
|