Zawód doradcy podatkowego

Drogi Dzejes - gratuluję zdania egzaminu. A że tak spytam - jak na tle planowanych deregulacji, nadprodukcji absolwentów oceniasz sytuację podatkowców? Jasne, że tutaj trzeba posiadać konkretne umiejętności i konkretną wiedzę, egzamin trudny, ale jeśli ktoś jest naprawdę zainteresowany w temacie to jakie perspektywy przed nim roztaczasz?

Pytam bo jestem jeszcze studentem - lubię podatki, mam wrażenie, że czuję temat, ale mam spore wątpliwości. Generalnie to zastanawiam się, czy w przyszłości aplikacja + doradztwo podatkowe (w sensie zdania obu części egzaminu i wpisu na listę KIDP) nie będzie standardem. A to pierwsze wolałbym ominąć

Jeśli ukierunkujesz się na podatki, to aplikacja do niczego ci się nie przyda. Absolutnie.
Zdecydowanie więcej będą warte dobre (ale naprawdę dobre) podyplomowe z rachunkowości.

Rozważ też uderzanie do organów skarbowych, w ciągu kilku lat pracy tam zdobędziesz cenione doświadczenie. Tylko najlepiej w dziale postępowań podatkowych, niekoniecznie w NIPach. Tak zaczynało wielu świetnych podatkowców.

Nadprodukcja absolwentów prawa - to podatkowców aż tak nie dotyka, z uwagi na fakt, że zjawisko to występuje w tym zawodzie już od dawna Specjalista do spraw podatkowych to wciąż najczęściej ktoś po ekonomii, czy rachunkowości.

Nie wiem też gdzie mieszkasz i gdzie masz zamiar szukać pracy. W Warszawie możesz znaleźć pracę jako spec od VATu, albo cen transferowych, a w mieście ok. 50 tys. z doradztwa nie wyżyjesz, doradcy to zwykle księgowi prowadzący biura, którzy dodatkowo zrobili uprawnienia.

Perspektywy - nie wiem, szczerze mówiąc. Deregulacja zawodu wydaje mi się jakimś nieporozumieniem, egzamin jest transparentny, zdaje go duży odsetek startujących, pytania są ogólnodostępne. Może ew. skrócenie czasu niezbędnej praktyki, czy obniżenie kosztów?

Natomiast jest to jakaś droga dla prawnika. Jak każda inna specjalizacja, dziś nie opłaca się być "radcą". Zdecydowanie bardziej "specjalistą" prawa farmaceutycznego, energetycznego, czy właśnie podatkowego - a i to już w Warszawie staje się zbyt ogólne.

Napisał/a Dzejes

Zdecydowanie więcej będą warte dobre (ale naprawdę dobre) podyplomowe z rachunkowości.

A co myślisz o studiowaniu jednocześnie prawa i finansów i rachunkowości jednocześnie? Warto czy lepiej zdobywać doświadczenie jak najszybciej i dopiero potem studia podyplomowe?

Napisał/a Dzejes

Rozważ też uderzanie do organów skarbowych, w ciągu kilku lat pracy tam zdobędziesz cenione doświadczenie. Tylko najlepiej w dziale postępowań podatkowych, niekoniecznie w NIPach. Tak zaczynało wielu świetnych podatkowców.

Tam chyba ciężko o zajęcie dla absolwenta bez "plecaka"...

Napisał/a Dzejes

Nie wiem też gdzie mieszkasz i gdzie masz zamiar szukać pracy. W Warszawie możesz znaleźć pracę jako spec od VATu, albo cen transferowych, a w mieście ok. 50 tys. z doradztwa nie wyżyjesz, doradcy to zwykle księgowi prowadzący biura, którzy dodatkowo zrobili uprawnienia.

Śląsk - Warszawa na pewno nie

Napisał/a Dzejes

Deregulacja zawodu wydaje mi się jakimś nieporozumieniem

No co Ty. Nie wierzysz w szlachetne intencje rycerza walczącego z bezdusznymi korporacjami w imię obrony konstytucyjnego prawa do wykonywania zawodu? Czyżbyś podejrzewał go o populizm ?

[QUOTE=podatkowiec1;1575126]




Tam chyba ciężko o zajęcie dla absolwenta bez "plecaka"...



bzdura, dobra znajomość przepisów ordynacji plus ustawy która jest przedmiotem danego działu/referatu i jest OK. Na postępowania nie ma co liczyć z "ulicy",ale jest kilka innych stanowisk ktore spełaniaja wymogi zwolnienia z praktyki na DP, ja mam zamiar z tego skorzystac.

Pojawiły się nowe terminy egzaminów

• 8 października 2012 r.;
• 9 października 2012 r.;
• 10 października 2012 r.;
• 11 października 2012 r.;
• 12 października 2012 r..

Czyli mamy tym razem 5 a nie 4 dni na pisemne egzaminy. Osobiście mam nadzieję że do około 25 lipca nie będą zapełnione wszystkie miejsca bo dopiero wtedy będę posiadał gotówkę żeby wpłacić na egzamin

Napisał/a hurron

jest kilka innych stanowisk ktore spełaniaja wymogi zwolnienia z praktyki na DP, ja mam zamiar z tego skorzystac.

Zatrudnienie w kancelarii doradcy podatkowego także liczy się jako odbycie praktyk, warto o tym pamiętać, bo nie zawsze warto siedzieć w urzędzie na nieciekawym stanowisku, żeby odbębnić te dwa lata. No i warto poczekać na ową "deregulację" Gowinową.

[QUOTE=Dzejes;1578570]Zatrudnienie w kancelarii doradcy podatkowego także liczy się jako odbycie praktyk, warto o tym pamiętać, bo nie zawsze warto siedzieć w urzędzie na nieciekawym stanowisku, QUOTE]

Na nieciekawym to strata czasu.Z reguły stanowska ktore uprawniaja do zwolnienia nie są nieciekawe Pytanie jak płacą doradcy? Czy podobnie jak radcy/adwokacji w kancelariach? W US/IS/UKS masz widełki i nie moze byc niżej czy wyzej.

Wszystko zależy, w organie zwykle dostaniesz swoją działkę do zaorania i po kilku miesiącach przestanie być ciekawa

Co do pensji - bardzo różnie, człowiek zaraz po studiach prawdopodobnie wyższą pensję dostanie w organie (raczej US, bez żadnego doświadczenia do IS, czy zwłaszcza UKS na "ciekawe" stanowisko nie widzę szans).

Moim zdaniem jeśli ktoś nie ma perspektyw na zatrudnienie (znajomości, wypracowana pozycja w czasie studiów), to warto próbować i przeglądać regularnie BIPy.

W VAT czy PIT/CIT dostajesz sprawy z przekroju od A do Ź.Jedynie wkurzajace i nie potrzebne dla przyszłego kandytdata są sprawozdania do IS i MF i wszechwładne mierniki,ale jak mawiajeden dosc znany doradca ,ze przygode z podatkami nalezy zaczynac od VAT i po ciemnej stronie mocy.

Heh, jeśli ktoś zacznie przygodę od VAT, to czasem może na tym zakończyć (i nie wyjść na tym źle).

Mam do sprzedania aktualne kazusy i testy wydawnictwa forum dor. podatk.

Prośba o kontakt na priv

Sorki jeśli naruszam wątek

Witam, czytałem od jakiegoś czasu wpisy w tym wątku i chciałem się do nich jakoś odnieść, ale także zapytać. Piszę z perspektywy górnośląskiej - jestem z Katowic.

Zauważyłem oczywiście, że istnieją spore różnice w ocenie jakie tak naprawdę zawód doradcy podatkowego niesie ze sobą perspektywy. Dodam, że wiedzę swoją opieram na podstawie kilku spotkań z doradcami podatkowymi oraz krytycznego researchu w internecie.

Kilka faktów: w Polsce jest 8903 doradców podatkowych, jeśli brać pod uwagę trend 10 letni - przybywa ich w mniej więcej 233 na rok, więc przyrost nie jest wysoki - porównując się chociażby z przyrostem radców czy adwokatów, który staje się faktem na naszych oczach. Dla porównania w Niemczech (których gospodarka jest około 4 krotnie większa przy uwzględnieniu parytetu sn) doradców podatkowych jest około 70 tys. Jest do dysproporcja dość spora, to jedno spostrzeżenie.

Jeśli chodzi o konkurencję: od początku uderzył mnie fakt, iż korporacja wręcz nakłania do zdawania egzaminów, co jest raczej zjawiskiem osobliwym w polskich realiach. (np: http://www.krdp.pl/strona.php/1193_d...odatkowym.html). Korporacji przecież co do zasady nie zależy na 'nasyceniu' rynku. Gdy byłem na każdym spotkaniu z praktykami, a było ich kilku, zadawałem dość szczegółowe pytania na temat konkurencji i przewidywanej ścieżki rozwoju profesji. Niemal za każdym razem słyszałem o tym, iż pracy jest naprawdę dużo - a konkurencja, w porównaniu np. do radców prawnych - zdecydowanie mniejsza (trudno z oczywistych względów jednak porównywać te dwie profesje).

Chyba nieporozumieniem są zdania o rzekomych niskich zarobkach, wg danych przedsiębiorstwa Sedlak & Sedlak (opierałem się na statystykach podanych na serwisie wynagrodzenia.pl - Sedlak & Sedlak) mediana zarobków DP to około 5800 zł brutto.

Chciałbym poznać wasze zdanie na temat mojej wypowiedzi, wspaniale by było, gdyby także ktoś podzielił się swoimi doświadczeniami, jeśli takowe posiada.

Dodatkowo, polecam bardzo ciekawy referat pracy doktorskiej dotyczący właśnie rozwoju profesji: http://www.wneiz.pl/nauka_wneiz/obro...utoreferat.pdf

Pozdrawiam serdecznie.

Jak zrozumiałem swoją wypowiedź stawiasz w opozycji do poprzednich. Ja tej opozycji nie widzę.

Nie zamierzałem tutaj stawiać się w opozycji - tylko napisać co ja o tym myślę. W tym wątku pojawiały się opinie, iż perspektywy są nie najlepsze. Niektóre wręcz przeciwnie stawiały sprawę. Byłem więc ciekawy opinii innych, bo wątek został następnie zdominowany przez dyskusje stricte na temat egzaminu.

Swoje zdanie w temacie już wyraziłem - praca jako doradca podatkowy w mniejszej miejscowości nie ma sensu, tam rynek jest nasycony biurami rachunkowymi, które "przy okazji" załatwiają kwestie usług doradczych.

Duża część obecnych doradców to księgowe/księgowi, którzy uprawnienia traktują jako dodatek do podstawowej działalności - prowadzenia ksiąg.

Z drugiej strony są radcowie prawni, którzy również wysycają rynek, bo są wymienieni jako podmioty mogące wykonywać czynności doradztwa. Przeciętny klient albo ma księgową, albo radcę "od podatków".

Specjalista-prawnik ma szanse na pracę w kancelarii, czy firmie, a te mają siedzimy niemal wyłącznie w największych miastach. Warszawa, Wrocław, Poznań, Kraków. Także Katowice, Łódź. Tam rzeczywiście perspektywy są lepsze. Więc jeśli ktoś zakłada, że będzie szukał pracy w jednym z tych miast (Warszawa mocno preferowana), to nie jest to zły wybór.

Natomiast jeśli ktoś się rzuci na ten zawód jak kiedyś na radcę, bo wystarczą uprawnienia i "5800 brutto", to może czekać go spory zawód. Zarobki w Warszawie sięgają i kwot pięciocyfrowych miesięcznie i to netto dla naprawdę wysokiej klasy specjalistów, ale podobnie jak i wśród radców, czy adwokatów na początku jest chudo.

Sam zdecydowałem się na ten zawód z dwóch powodów:
- lubię materię (a to jest akurat naprawdę ważne, bez choćby zainteresowania tą materią można dostać hyzia)
- uczciwe zasady naboru, egzaminowania oraz samorząd zdecydowanie inaczej podchodzący do kandydata.