Witam,
Ostatnio podczas nocnej rozgrywki miałem okazję porozmawiać na bardzo interesujący temat. Przestawię teraz krótką mam nadzieję sytuacje, która w sieci ma często miejsce. Chodzi o zarabianie na czyjejś niewiedzy w sieci.
Podam przykładową wymyśloną historyjkę.
Proszę nie brać historii na poważnie, jest to po prostu pasta, która ma odzwierciedlenie w rzeczywistości ale nie aż tak ubrana w kolorki, ale mimo wszystko na takie rzeczy można się natknąć w sieci i wtedy zadawać sobie można pytania.
Pewien Pan Xyz wpadł na pomysł na zarabianie. Pomyślał, że przecież od 4 lat programuje to dlaczego jeszcze na tym nie zarabia? Pan Xyz nie ma doświadczenia w pracy, certyfikatów i szkoleń i przez te 4 lata pisał sobie w notatniku strony w HTML. Pan Xyz ma świetny profil osoby na wykładowcę - pomyślał sobie Pan Xyz. Tyle wiedzy dostępnej jest za darmo na temat, który go interesuje. Xyz tworzy kurs, adekwatne modły i bonusy jeśli dopłacimy trochę "grosika". Zaczyna się reklamowanie takie kursu. Twórca otrzymuje ogromne pieniądze, ale tylko z osób, które nie wiedzą, że informacje w kursie są dostępne za darmo w sieci. I tu przychodzi osoba, która patrząc na kurs od razu widzi "oszustwo" i myśli sobie, że tylko frajer zapłaci za coś co jest dostępne za darmo w internecie.
I teraz moje pytania:
1. Czy legalnym jest zarabianie w sieci na czymś co jest dostępne za darmow?
2. Jeśli jest to dostępne w każdym zakamarku internetu, to mogę czerpać z tego zyski w postaci pieniędzy, jeśli tylko podpatrzę pomysł i przerobię format, styl czy koncept wiedzy przekazywanej za darmo?
3. Czy w ogóle taka forma zarobku jest legalna (po przez branie pieniędzy za coś, co jest dostępne za darmo, jest multum stron, artykułów, filmów na youtube lub innych platofrmach).
4. Czy robienie z konsumenta "frajera" jest po prostu dozwoloną taktyką?
Pozdrawiam,
Szakal