Witam (mam nadzieję, że piszę w dobrym dziale)
Geneza mojego problemu polega na tym, że w zeszłym roku wynajmowałam mieszkanie na terenie Wrocławia; Niestety, przez problemy z pracą, z czasem nie byłam dłużej w stanie opłacać mieszkania (a w sumie pokoju..), więc musiałam się wyprowadzić. Spisałam umowę z właścicielką mieszkania o spłacie mojego "wymieszkanego" zadłużenia w ratach.
Po powrocie do mojego rodzinnego miasta z pracą niestety mi się nie polepszyło; utrzymuję się dzięki stypendium socjalnemu i naukowemu z uczelni.
4 dni temu otrzymałam pismo z sądu(?) internetowego, w związku z moimi zaległościami - Orzeczenie wyroku nakazującego zapłatę należności w ciągu 2 tygodni oraz koszty sądowe w wysokości 1300 zł. (A o sprawie nic nie wiedziałam, nie miałam możliwości nawet się na niej pojawić!)
Niestety, w mojej sytuacji zdobycie takiej sumy pieniędzy graniczy z cudem; Żyje sama z matką, której emerytury nie starcza nawet na leki.
W załączniku jest zeskanowana treść odnośnie odwołań etc. - w jednym z punktów jest mowa o możliwości rozłożeniu spłaty na raty - ale w tym przypadku, jestem pewna, że oskarżycielka nie zgodzi się na taką opcję.
Moje pytanie brzmi - co mogę w tej sytuacji zrobić, jak się do tego pisma ustosunkować w ewentualnej apelacji/sprzeciwu? ... I co oznacza pierwszy punkt w zeskanowanej wiadomości?