Witam serdecznie. Nie wiedziałem za bardzo gdzie umieścić tego posta, więc wrzucam go tutaj. Mam problem, a mianowicie: gdy miałem 15 lat, moi rodzice wzięli rozwód (bez orzekania o winie i bez podziałów majątkowych), po czym matka zabrała ze sobą mojego młodszego brata i wyjechała do innego miasta wraz z nim i swoim nowym facetem; ja pozostałem z ojcem. Jakiś czas później ojciec zmarł (nie pozostawiając żadnego testamentu)zaś ja, mając wówczas rozpoczęte 17 lat, musiałem to mieszkanie opuścić pomimo tego, iż bylem tam zameldowany. Po pogrzebie ojca, matka powiedziała mi, że jeśli chcę żeby mieć jakakolwiek pomoc w opłacaniu rachunków za ten lokal, to muszę ją tam zameldować (co uczyniłem nie mając innego wyjścia). W 1999 roku, matka kazała mi podpisać weksle in blanco na umowną, łączną kwotę 45.000 zł. w celu wykupienia tego mieszkania od spółdzielni (część rodziny odradzała mi podpisywania tych weksli, twierdząc, że to może być podstęp ze strony matki). Później matka wynajęła pewnemu facetowi z żoną i dzieckiem to mieszkanie, a ze najemca ów nie płacił rachunków za prąd, gaz i inne media-, narosło zadłużenie w wysokości ok 10.000 zł. Facetowi kazałem się wyprowadzić, matka zaś powiedziała mi, że ona nie będzie tego pokrywać i jedyną radą na ten dług będzie jego "zamrożenie" gdybym poszedł do wojska, jednakże później stwierdziła, że najlepiej będzie to mieszkanie zamienić na inne (mniejsze dla mnie +2/3 reszty dla matki i młodszemu bratu)+wyrównanie finansowe różnicy metrażu i standardu+dług względem niespłaconych rachunków. [kawalerka nie była obciążona niczym w Księgach Wieczystych i prawnie była moją wyłączną własnością]. Kawalerkę po jakimś czasie postanowiłem sprzedać i matka dowiedziała się o tym i zapowiedziała mi, że w takim układzie będzie się starać odzyskać ode mnie pieniądze które pokryłyby ten weksel. Mieszkanie sprzedałem bez problemu nowemu nabywcy. Matka podała mnie o spłacenie tego weksla jakiś rok temu. Obecnie jest nakaz zapłaty (sądownie) tego weksla na te 45.000+odsetki i koszty postępowania sądowego. Nie mam zatrudnienia, jestem, żonaty, nic nie mam "na siebie"(blisko 3 lata temu robiliśmy z żoną rozdzielczość majątkową), mam zaś "w plecy dużo pieniędzy" i pytanie do Was: Czy w związku z powyższym, mogę starać się podać matkę do sądu tytułem art. 286$1 i 4
Kk. lub doprowadzenia mnie do niegospodarności ? Czy istnieje jakiś inny sposób aby wyjść z tego "bez szwanku" ?