Dzień dobry. Wiem, głupio postąpiłam a Policja ma dobry moment do ratowania sobie statystyk. Zatrzymała mnie Policja w drodze do pracy, rutynowa kontrola i klasyczne pytania czy jadę na święta skąd gdzie dokąd w jakim celu, koronawirus, kwarantanna itd. Stwierdzili że złamałam ustawę dot. poruszania się w miejscach publicznych, a wg policjanta miejscem publiczne jest też drogą publiczną i czy jadę rowerem czy samochodem obowiązuje maseczka ochronna na twarz. Byłam zestresowana, zaproponowali mandat 50 zł i się zgodziłam na przyszłość będę wiedziała. W domu okazało się że podpisałam mandat na 500zł...


Mąż mnie okrzyczał że nie myślę, że nie ma zakazu, że będę płacić mandat bo go przyjęłam a przyjmując automatycznie przyznałam się do winy i odwołać się nie można. Mąż jest elektrykiem, nie prawnikiem i może się mylić dlatego bardzo Was proszę o pomoc, 500 zł to dla mnie duża kwota...

Czy można taki mandat jakoś anulować i czy rzeczywiście złamałam prawo? Przeszukałam internet i nigdzie nie pisze o maseczkach w aucie.