Postępowanie w sprawie przebiegu granicy pomiędzy działkami
Dzień dobry,
Jestem nowy na forum więc z góry przepraszam za błędy, które mogą się tutaj pojawić.
Postaram się jak najlepiej opisać przypadek moich teściów.
Około 1,5 miesiąca temu moi teściowie otrzymali pismo z urzędu o wszczęciu postępowania w sprawie zmiany przebiegu granic pomiędzy ich działką a działką sąsiadów. Wnioskującymi byli oczywiście sąsiedzi.
Zaskoczeni tym faktem teściowie na drugi dzień pojechali do wydziału geodezji celem zapoznania się z tematem bo nie bardzo wiadomo było o co w ogóle chodzi (teściowie są właścicielami działki od 34 lat) i granice zawsze były tak jak jest do dziś...
Dom sąsiadów stoi po granicy działki moich teściów, zawsze tak było od "x" lat a aktualni sąsiedzi są kolejnymi z rzędu właścicielami tej nieruchomości. Nikt nigdy nie miał żadnych zastrzeżeń co do granic.
Po ostatnich pomiarach geodezyjnych okazało się (w myśl nowych granic / pomiary zostały przeprowadzone kilka lat temu), że nowa granica biegnie już przez dom sąsiadów. Nikt nie robił z tego żadnej afery, aż do dziś..
Normalny sąsiad po prostu by się dogadał i poprawiłby granicę zgodnie z orzeczeniem woli przy geodecie i sprawa byłaby zamknięta. Jednak ci sąsiedzi nie należą do tych "wymarzonych"..
Odnaleźli "stary szkic" który z 69 roku wykonany przez geodetę którego to nie było w zbiorze w wydziale geodezji. Z tego szkicu wynika że działka moich teściów powinna być mniejsza aż o 19 metrów.. i wynosi 806m. Owy szkic został w tamtych latach sporządzony na wniosek sądu, który prowadził sprawę o zasiedzenie. W ostatecznym jednak wyroku sąd nie uwzględnił w całości szkicu geodety i sprawa została zakończona z wynikiem 830m powierzchni działki. W późniejszych mapach ostatecznie działka zyskała powierzchnię 825m i tak było grubo ponad 30 lat..
Po otrzymaniu owego zawiadomienia i udania się teściów do urzędu uzyskali odmowę dostępu do dokumentów i akt sprawy. Na drugi dzień udałem się razem z nimi żeby się osobiście przekonać jak zostali potraktowani w urzedzie. Po raz drugi już w mojej obecności odmówiono nam uzyskania kopii dokumentów sprawy. Jednocześnie postanowiłem że udamy się do znanej mi Pani Adwokat w celu konsultacji tej sprawy oraz przekazania jej do prowadzenia tego tematu.
Dodam, że Pani urzednik która prowadziła tą sprawę bardzo śpieszyła się żeby wydać decyzję i zanim dotarło do urzędu pełnomocnictwo mojej kancelarii zostało wysłane już pismo o możliwości wniesienia uwag do sprawy. Bardzo zabawny temat.. pełnomocnictwo zostało wysłane do urzędu w dniu w którym urząd wysłał w/w pismo.
Oczywiście pominięto już kancelarię w tej kwestii i nie przesłano im informacji o możliwości zapoznania się ze sprawą...
Przyszedł czas na decyzję. Oczywiście decyzja na niekorzyść moich teściów (oparta tylko i wyłącznie na szkicu, nie uwzględniono wyroków sądowych i późniejszych map oraz stanu faktycznego)
Odwołaliśmy się od tej decyzji podnosząc wiele argumentów m.in: pominięcia strony w postępowaniu (kancelarii), nie uwzględnienie decyzji sądu itd..
I wnosiliśmy o ponowne rozpatrzenie decyzji lub ustalenie granicy zgodnie ze stanem faktycznym tak jak to było od lat.
Wojewódzki inspketor odrzucił w całości nasze odwołanie i podtrzymał decyzję I-wszej instancji.. tutaj też nie został wzięty wyrok sądu tylko szkic geodety z 69 roku ..
Teraz będziemy się odwoływać do WSA i zaskarżać decyzję.
I moje pytanie na koniec: jak poradzić sobie z tym tematem ? Mam wrażenie że sprawa jest przepychana na siłę i "ktoś" trzyma stronę sąsiadów bo niemożliwym jest nie uwzględnienie w całości przedstawianych przez nas faktów...
Z góry dziękuję!
|