Witam
Mój chłopak wziął udział w licytacji felg na allegro (nie było ceny minimalnej). Wygrał je za 122,50zł po czym skontaktował się 2 razy ze sprzedającym czy może dzisiaj po nie przyjechać. Sprzedający zgodził się, więc zabraliśmy ze sobą jeszcze 2 kolegów i zrobiliśmy sobie "wycieczkę"... Po przebyciu ok.75km. chłopaki poszli po felgi, załadowali je do samochodu, chłopak płaci wylicytowaną sumę 122,5zł po czym sprzedawca mówi "co to jest, że on wystawił cenę kup teraz 500zł" (tylko, że nie ustawił ceny minimalnej)... Kazał nam wjechać na podwórko, żeby się "dogadać"... Kazał oddać felgi powiedział że nie sprzeda ich za tak śmieszną sumę, że oddaje te 122,5zł i że mamy sobie jechać... To zaczęliśmy mu tłumaczyć, że przejechaliśmy kawałek, straciliśmy czas, paliwo...Powiedzieliśmy że jest dorosły, że akceptował regulamin allegro i takie tam (trwało to z 30 min. jak nie dłużej) po czym powiedziałam chłopakowi żeby zadzwonił na policje i dowiedział się jak to rozwiązać żeby było poprawnie. Powiedzieli, żeby spisać dane Sprzedającego z dowodu i żeby się podpisał i później iść z tym i z wydrukami z allegro na Policje...ok... Więc mówimy mu żeby przyniósł dowód on z wielkim fochem bo nie wie gdzie go ma, ale niby poszedł szukać... Czekaliśmy w samochodzie następne 30 min. po czym przychodzi i mówi że nie ma dowodu daje nam 25zł za drogę i karze jechać. My się nie zgadzaliśmy na takie rozwiązanie. W trakcie "rozmowy" przyszli koledzy sprzedającego i zaczęli Nam grozić, że zaraz wyciągną wszystkich i "obiją nam mordy" i dużo więcej niecenzuralnych słów... Otworzyli bagażnik, wyjęli felgi, trzasnęli klapą bagażnika tak, że mało się nie urwała i dalej nam grożą, że mamy jechać bo inaczej....
Więc mówimy ok, że inaczej to sobie załatwimy... że wystawimy odpowiedni komentarz na Allegro (znowu zaczęli coś mówić żebyśmy tylko się nie ważyli negatywa wystawić) powiedzieliśmy że niby neutrala dostanie (bo chcieliśmy już stamtąd wyjechać bo zaczęliśmy się obawiać że faktycznie mogą nam coś zrobić). Jak wyjeżdżaliśmy jeszcze opluli nam samochód...
Po tym zajściu pojechaliśmy na najbliższy posterunek Policji powiedzieć o całym zajściu i dowiedzieć się co mamy zrobić... Spędziliśmy tam trochę czasu ale ostatecznie stanęło na tym, żeby chłopak wydrukował te wszystkie papiery z Allegro i poszedł z tym na Policje w naszym mieście... Na drugi dzień czyli dzisiaj poszedł na Policje po czym dowiedział się że niby sprzedający ma prawo odstąpić od umowy w przeciągu 7 dni
Chciałam się dowiedzieć co zrobić w tej sytuacji?
Czy faktycznie Sprzedający ma prawo odstąpić od umowy w przeciągu 7 dni skoro akceptował regulamin Allegro a w nim jasno jest napisane, że licytacja jest umową wiążącą?
My straciliśmy czas, paliwo i co w związku z tym?
I co w związku z tymi groźbami? (przecież całe szczęście ze siedzieliśmy w samochodzie i drzwi mieliśmy pozamykane bo już myślałam że faktycznie nie wyjedziemy stamtąd "w jednym kawałku")
z góry dziękuje za pomoc