Witam!
Proszę o pomoc.
W listopadzie 2009 r. rozpoczęłam studia podyplomowe na prywatnej uczelni. Studia trwały 4 semestry. Za szkołę płaciłam w ratach co miesiąc. Mam wszystkie dowody wpłat z każdego miesiąca. Dodatkowo, aby oddać i odebrać indeks po każdym zakończonym semestrze należało pokazywać dowody wpłat w dziekanacie. W połowie czerwca 2011 roku miałam obronę za która trzeba było zapłacić i po złożeniu kompletu dokumentów(praca, dowody wpłat za studia i za obronę) mogłam się dopiero obronić. Wszystkie dokumenty złożyłam o czasie. Obroniłam się. I tutaj się zaczęły problemy. Po 2 tygodniach od obrony zadzwoniła do mnie pani z dziekanatu, że mam do zapłaty prawie 400 zł, ponieważ mam zaległości i żebym, przyjechała do szkoły pokazać wszystkie dowody wpłat. W związku z tym, że byłam 500 km od miejsca gdzie znajduje się szkoła, wysłałam sany wszystkich wpłat. Szkoła mi odpowiedziała, że nie ma mojej wpłaty UWAGA! z
marca 2010 roku tzn. pierwszej raty z 2 semestru (szkoła trwała 4 semestru, skończyłam ją w czerwcu 2011r.). Powiedziałam, że to nie możliwe bo ja mam wszystkie dowody wpłat i dlaczego mnie panie nie poinformowały wcześniej, że są zaległości i jakim cudem dostałam się na rok 2 i się obroniłam, skoro nie miałam wpłaty za 2 semestr? Panie na to, że ich to nie interesuje, że powinnam sobie iść do banku i sprawdzić, więc jak przyjechałam do domu poszłam do banu, panie z banu sprawdziły w centrali i przysłały mi skan przelewu z którym pojechałam do szkoły ponda 100 km od mojego miasta i chciałam sobie wybrać zaświadczenie ze skończyłam studia, ponieważ było mi potrzebne do złożenia cv o prace. Niestety Pani w kwesturze oświadczyła, że to pismo i moje dowody wpłat nie poświadczają o tym, że przelew wyszedł z banku i nie mogę odebrać ani zaświadczenia, ani dyplomu bo nie mam wpłaty. Następnie poszłam znowu do mojego banku PKO BP i oni mówią że nie mogą nic innego dać, bo to jest przelew bezpośrednio na konto uczelni. Zadzwoniłam do pani z kwestury i mówię im o tym i proszę żeby poszły sprawdzić w swoim banku, na co pani mi odpowiedziała, że to ją nie obchodzi. Więc pytam, co mam zrobić, bo zależy mi na czasie, ucieka mi praca i kurs, a do tego muszę mieć zaświadczenie chociaż to panie do mnie- skończyła już pani, kończy już pani? Zero rady nic. ta jakbym to ja nie wpłaciła. Pytam także dlaczego dopiero po obonie zostałam poinformowana o tym, to panie w kwesturze mi odpowiedziały bo takie maj zasady. I w tym wszystkim ja jestem na tym stratna, bo kosztują mnie dojazdy, aby wyjaśnić sprawę, czas, nerwy, które mam już na włosku, praca która mi uciekła, kurs oraz od października chciałam zacząć neurologię, ale też muszę mieć tam dyplom ukończenia logopedii, którego mi szkoła wydać nie chcę.
Proszę o pomoc. Jak mogę rozwiązać tą sprawę? Czy szkoła ma prawo mi nie wydać zaświadczenia, dyplomu w takiej sytuacji? Czy mam szansę na odszkodowanie i zwrot kosztów przejazdów w związku z tą sprawą. Bo ja już nie wiem, co mam w tej sytuacji robić
Stoję w miejscu, bo moje palny legły w gruzach o studiach, pracy....