Moja mama równo 2 lata temu wyjechała do USA , zostawiając jeszcze ważną umowę na internet w Netii . Umowa kończyła się w marcu tego roku . Na początku stycznia wysłała ze Stanów rezygnację z usług. Nie dostała żadnej odpowiedzi, faktury mailowo dalej przychodziły. 2 miesiące później znowu wysłała. Nic. W maju znowu wysłała... faktury dalej są. faktury mama przestała opłacać, bo swoich obowiązków dopełniła.
Na wakacje byłam u mamy , w tym czasie przyszło WEZWANIE DO ZAPŁATY na kwotę 178,44zł z informacją iż
nieopłacenie spowoduje rozwiązanie umowy ze skutkiem natychmiastowym i za każdy dzień zwłoki będą naliczane odsetki ustawowe. Wróciłam pod koniec października, Mama zdążyła przekazać mi kolejną rezygnację i mam zamiar ją wysłać jutro, ale w tym czasie zdążyłam znowu dostać pismo o rozwiazaniu usług i z kwotą 297,40zł do zapłaty i groźbą sądu, komornika i windykacji! Dodam, że to ostatnie pismo przyszło jako polecone, odebrał je mój tata (były mąż).
Czy Mama może domagać się wyzerowania zadłużenia? Dopełniła obowiązków, a Netia widocznie stwierdziła, że pisma z zagranicy nie będzie traktować poważnie, w końcu może wymyślić, iż się 'zgubiło' . Niestety Mama nie mogła wysłac za potwierdzeniem odbioru (nie zna dobrze angielskiego, którego pracownik poczty w USA także nie zna
). Czy w ogóle Netia potraktuje Mamę poważnie czy nie ma na co liczyć? Wygląda to na zaniedbanie z jej strony, a Mama zrobiła wszystko co powinna.
Dodam, że nigdy nie zdarzyło mi się, by jakiś list/ przesyłka od Mamy NIE doszła. Ba, z USA często idą szybciej niż nasze krajowe.
Można cokolwiek z tej sprawie zrobić czy wysłać rezygnację, opłacić i żyć dalej?