Witam: )
Mam następującą sytuacje, otóż:
6 listopada kupiłam kozaki, wszystko było w porządku dopóki nie pierwszy deszcz, i kałuża w butach. Pomyślałam, że chyba nie powinno sie nic takiego dziać, bo buty było noszone jak było sucho, może z 5 razy. Buty kosztowały 80zł, może niewiele, ale zawsze jednak
Zapytałam panią w sklepie wydającą mi rachunek, czy mogę je w razie problemu reklamować. Powiedziała, że mam na to 3 miesiące. Więc dostałam paragon z datą 6 listopada (niefiskalny) i cześć

A na rachunku nie ma nic o tych 3 miesiącach. Jest tylko data.
Przyszłam do sklepu kilka dni po tym, jak zaczęły mi przemakać. Pani odrzekła, że nie przyjmie mi butów, bo nie są to kalosze, żeby nie przemakały, a poza tym nie są szyte tylko klejone i poleca mi użycie bezbarwnej pasty, dodatkowo powołała się na jakąś wydrukowaną karteczkę przy kasie, na której było m.in. to, że buty, które przemakają nie wliczają się do reklamacji (cos w tym stylu). Wymieniony był szereg "wad", a podsumowane były jakimś artykułem z ustawy. O czym w ogóle nie poinformowała przy zakupie.
Trochę mnie tym zagięła, więc za dużo nie myśląc pożegnałam się i wyszłam.
I teraz odnośnie tego mam pytanie:
1. czy sprzedawca może sobie wyznaczyć 3 miesiące na reklamacje, mimo, że ustawowo przysługują 2 lata?
2. czy jest sens iść drugi raz z reklamacją, bo nie wiem czy taka ustawa faktycznie istnieje o tym, że buty przemakające nie nadają się do reklamacji...