Straż celna 180km od granicy
Czekałem na małym parkingu przy trasie Świecko-Poznan, niedaleko wjazdu na A2 w Nowym Tomyslu , na Radka540.... nagle podjezdza zielone Berlingo czy inne Kangoo , wysiada straznik celny w asyscie 3 Policjantów i Policjantki i prosi mnie o dokumenty wozu itp ... Cały czas wszyscy patrza na mnie jakbym był co najmniej poszukiwany listem gończym . Po chwili strażnik celny prosi mnie o otwarcie bagaznika...Ku ich konsternacji w bagazniku prawie nic nie ma , baniaczek płynu do spryskiwaczy oraz mała reklamóweczka...Oczywiscie pada pytanie- co jest w tej reklamóweczce? Odpowiadam grzecznie - szmatka, skorbaczka do szyb itp... " Prosze pokazac " . W tym momencie juz sie wkurzyłem i mowie- szukacie czegos / kogos konkretnego czy to rutynowa kontrola ? " rutynowa" . Ok, pokazałem szmatke i skrobaczke i padło pytanie " to jest na gaz? co tam jest pod wykładziną bagaznika ? " mowie ,ze gazu nie uzywam a jest tam tylko zapasówka. " prosze pokazać " . Pokazuje i ogarnia ich coraz wieksza zaduma. Oczywiscie po chwili pan policjant puka leciutko w prawy tylny błotnik słuchając czy dobre echo idzie ( nie wiem co tam miałem miec w tym błotniku ? fajki? narkotyki ? ) a mi zadają serie pytan- skad jade, dokąd , czy na kogos czekam itp...z trudem udało mi sie zachowac cierpliwosc bo cały czas sie czułem jak ktos podejzany o kradziez batonika w supermarkecie...
Po 10 min ogladania moich dokumentów, analizowania, dzwonienia gdzies oddali papiery i pojechali...
I tu moje pytanie... czy ta cała straz celna ma takie uprawnienia czy tez przekroczyli kompetencje kaząc mi pokazywac np co mam w reklamówce tak daleko od granicy ?
jak to jest ?
czy moze mieli nawet prawo rozkrecic mi auto na śrubki na tym parkingu ?
I czy gdyby tam była sama straż celna, bez policji, też mieliby takie prawo?
|