Witam
Pytań i odpowiedzi o "niezgodność z umową" było sporo. Przeczytałem poradnik konsumenta, według którego postępowałem podczas reklamacji, lecz jestem już trochę skołowany. A więc może zacznę od opisania sytuacji.
Dnia 05.12.2013 kupiłem telewizor. Wszystko było dobrze aż do 18.10.2014.
Wtedy to nastąpiła usterka. Telewizor miał problem z włączaniem oraz przestały chodzić dyski zewnętrzne. Dnia 31.10.2014 napisałem pismo z reklamacją i zawiozłem razem z telewizorem do sklepu. W sklepie chyba pierwszy raz się spotkali z takim czymś jak "reklamacja z ustawy". Dzwonili po serwisach i wypytywali, ale w końcu pani przyjęła pismo i telewizor.
PISMO:
Po niecałych 2 tygodniach dostałem wiadomość że reklamacja została uznana i telewizor czeka na odbiór. Wieczorem odebrałem telewizor. W środku oczywiście pisma z serwisu.
PISMA:
Telewizor powiesiłem na swoim miejscu i szok- dokładnie ta sama usterka, pomimo tego że podobno została wymieniona cała płyta główna. Napisałem kolejne pismo ale tym razem o wymianę towaru na nowy.
PISMO:
Pojechałem do sklepu. Usłyszałem kolejny raz, że po telewizory powyżej 50" należy dzwonić po serwis ( widocznie pani nadal się nie douczyła na czym polega " niezgodność z umową" ). Po kilku problemach i telefonach do serwisu telewizor został jednak przyjęty a pismo podpisane.
Z tego co zdążyłem zauważyć po reakcji sprzedawczyni, mogę przypuszczać, że telewizor wróci do mnie z naprawy o czym znowu zostanę poinformowany telefonicznie.
I teraz pytanie- co w takim wypadku robić ? Odbierać naprawiony telewizor- żeby mieć spokój. Czy nie odbierać i złożyć wizytę u rzecznika konsumentów ?
Jest jeszcze możliwość, ze dostanę nowy telewizor, lub wcześniejszą informację z pytaniem o zgodę na naprawę. Ale niestety w to wątpię.