Sprawa wygląda następująco, kupiłem bilet z Wrocławia do Krakowa i z powrotem z Krakowa do Wrocławia z przesiadką w Katowicach. Bilety kupiłem z ulgą 37% na podstawie legitymacji szkolnej. Przy kupnie biletu pytałem się w kasie czy na taka legitymacje też mam zniżkę jak kuzynka kupująca przede mną na legitymację studencką, kasjer odpowiedział że oczywiście. Także więc nabyłem bilet i popędziliśmy do pociągu. Przy pierwszej kontroli biletów okazało się że moja ulga jest nieważna ponieważ ukończyłem 24 lata co mnie całkowicie zszokowało bo byłem zupełnie nieświadomy tego jak się okazało że jadę na „gapę”. Przecież logiczne jest to że jeżeli bym wiedział o takich przepisach to kupiłbym bilet turystyczny, taki jak kolega kupujący po mnie i wyniosło by mnie to o jakieś 10 złoty więcej a nie ryzykowałbym zapłaceniem kary.
Ale i to jest mało znaczące, ponieważ pani kontroler nie pozwoliła zrobić mi dopłaty i wystawiła protokół, a jak jechałem z powrotem to pytałem się w pociągu konduktora i bez problemu zrobiłem dopłatę.
I dziś przyszło mi pismo z sądu o nakazie wpłaty.
Teraz nie wiem czy warto sobie głowę zawracać? A z drugiej strony chciałbym wiedzieć dlaczego nie mogłem Jej dopłacić i by nie było sprawy
Co o tym sądzicie?