Niestety, odkąd wprowadzono upoważnienia na przesyłki sądowe, instytucje coraz częściej zaczęły korzystać z klauzuli "do rąk własnych adresata". Od znajomej studentki prawa wiem, że w praktyce powinno to dotyczyć wyłącznie korespondencji z sądów karnych, jednak korzystają z tego różne instytucje państwowe np. urzędy skarbowe czy straż miejska w przypadku mandatów karnych. Kiedyś nie miałem problemu z odbiorem za okazaniem dowodu (zgodnie z prawem pocztowym odebrać może pełnoletni członek najbliższej rodziny), ale paniusie na poczcie coraz bardziej się panicznie boją wydawać przesyłki. A zwykłym zjadaczom chleba takie procedery tylko komplikują życie - ojciec zmuszony jest brać urlop na żądanie aby odebrać list. Pamiętam, że kiedyś babcia nie mogła odebrać renty starczej chorej matce, nie wychodzącej z domu (miała też problemy ze słuchem, a listonosz puścił łaskawie krótki cichy dzwonek i nie nawet poczekał chwilkę aż ta 90-letnia kobieta dowlecze się do drzwi), bo miała inny adres zameldowania w dowodzie osobistym. Ciekawe, czy jakby za okienkiem siedziała ciotka lub teściowa petenta, to miałby podobny problem z realizacją awiza?