Dzień dobry
Mam problem z telefonem i serwisem- oczywiście na gwarancji. Sprawa dotyczy Huawei mate20pro, kupiłem nowy pół roku temu- za gotówkę. Dwa tygodnie temu zauważyłem niestandardowe zachowanie się wyświetlacza- robił się na zmianę jaśniejszy i ciemniejszy trwało to kilka sekund i powtórzyło kilka razy, po dwóch-trzech dniach leżąc wygodnie w łóżku (z żoną, widziała całą sytuacje) i operując telefonem błyski powróciły- podobnie jak wcześniej ale po kilku błyskach wyświetlacz zgasł całkowicie, telefon nie wyłączył się, zachowywał się tak jakby był zablokowany. Nie dało się go w żaden sposób pobudzić do wyświetlania. Próbowałem resetu, podłączyć ładowarkę i nic- wyświetlacz przestał żyć.
Złożyłem online reklamację, przyjechał kurier po tygodniu telefon z serwisu, że został uszkodzony mechanicznie... Ten model telefonu ma szufladkę od karty sim na spodniej części,w okolicy mikrofonu, do wyjęcia szufladki potrzebny jest szpikulec.
Teraz najciekawsze, serwisant poinformował mnie, że w telefon został wciśnięty szpikulec nie w szufladkę od karty a w mikrofon co spowodowało uszkodzenie wyświetlacza- moim zdaniem powinien zostać uszkodzony mikrofon 
(dla mnie absurd), stanowczo nie zgodziłem się z tą diagnozą i stwierdzili, że przyjrzą się spawie jeszcze raz, dziś drugi kontakt i to samo- zaproponowali naprawę za 800zł.
Co ważne, wysłałem telefon z wyświetlaczem który nie działał- nie odpalał a dziś serwisant stwierdził, że wyświetlacz działa ale ma dwie plamki wylane w okolicy mikrofonu/karty sim. Telefon nigdy nie upadł, używany był w osłonkach na obudowę i szkło, kartę pierwszy raz wyjąłem z niego przed wysyłką do serwisu. Ewidentnie robią mnie w bambuko. Nie zgodziłem się oczywiście na płatną naprawę, mają odesłać telefon bo takie mają procedury-
odebrać go czy próbować walczyć? Niestety myślę, że to będzie jak kopanie się z koniem.