Załóżmy, że firma do wykonania swojej strony internetowej znalazła chętnego "po znajomości", bez umowy, w ramach barteru albo koleżeńskiej przysługi - powiedzmy umowa ustna. Powstała strona, jako utwór, podlega prawu autorskiemu. Z tego, co rozumiem, jako że twórca nie podpisywał jakiejkolwiek umowy o zrzeczeniu praw autorskich ani nie był pracownikiem firmy, prawa majątkowe pozostają przy nim.
W związku z tym mam kilka pytań:
- Czy firma w ogóle ma prawo dysponowania taką stroną bez żadnej pisemnej umowy?
- Czy w razie kontroli legalności oprogramowania używanego w firmie, w teorii, kod takiej strony jest "czysty", czy firma musi posiadać jakąś pisemną umowę z twórcą?
- Czy w praktyce takie rzeczy jak legalność kodu stron internetowych podlegają kontroli? Wymagałoby to dostępu do serwerów niebędących fizycznie własnością firmy itd.