Zła diagnoza lekarska
Witam. Mój syn ma 2,5 roku w piatek przed poludniem zaczoł często wymiotywać do tego doszły bóle brzucha.
Dziecko kazdorazowo po jedzeniu czy piciu wszystko zwracało skutkiem czego zaczoł sie odwadniać. Postanowiliśmy z żoną
skonsultowac sie z lekarzem. Lekarz stwierdzil odrazu odwodnienie wiec odrazu dał skierowanie do szpitala na oddzial pediatrii dziecięcej.
W szpitalu syn został zbadany od pasa w góre. Lekarz swierdzil odwodnienie wiec nakazał aby dziecko zostalo w szpitalu.
Dziecko zostało odrazu podlączone pod kroplówkę nastepnie przeprowadzono badania moczu(co wykazalo aceton z powodu odwodnienia), morfologi i
gazometri. Syn skarżyl się na dalej na bóle brzucha i czesto oddawal mocz. W nocy z piątku na sobote czesto sie budzil okazało się, że ma źle
założoną kroplówke i cały płyn z niej wylewał się poza zyłę czego skutkiem była opuchnieta cała rączka, gdyby żona nie zauważyla tego wątpie aby do rana ktoś się zainteresowal tym. Sobota minela bez zmian dalej wymioty, bołe brzucha, częte oddawanie moczu no i ponownie żle zalożona kroplówka tym razem ja zuważylem lekką opuchliznę po czym kolejne klucie po którym juz nie bylo z tym problemów natomiast na pytania odnosnie częstego oddawania moczu bylo, że to możliwe po tych kroplówkach. Na wieczór zwrócilem uwage na jądra, które wydawaly mi się wtedy lekko opuchniete. Zgłosielimy to z żoną ale kazano nam przekazac to na rannej wizycie. W niedzielę syn dalej często chcial siku z tym że już nie umiał, jego jąderka byly już zaczerwnienione i opuchniete. Żona odrazu to zgłosila lecz kazali czekać do wizyty lekarskiej. Wizyta była dopiero przed poludniem (ok. godz. 11).
Na wizycie lekarz stwierdził że już wszytko jest wpożądku i popoludniu dostaniemy wypis do domu. Po tym żona powiedziala o jądrach
i o problemie z oddawaniem moczu. Lekarz stwierdzil że to możliwe po kroplówkach i może nas skierowac na oddział chirurgi
i tam syna zbadaja. Na oddziale chirurgi odrazu stwierdzili skręt przyczepka jądra. Niestety w tym przypadku bylo już za późno
i musieli jąderko usunąć ponieważ bylo martwe. Gdyby tego nikt nie zauważyl pewnie byśmy wyszli do domu i czekali na poprawe, a moglo by się skończyć
jeszcze gorzej. Teraz syn bedzie mieć wstawione sztucze jądro co wiąże się z następnym jego cierpieniem fizycznym jak i psychicznym ponieważ
co kilka lat trzeba wymieniać je na większe.
Na koniec dodam, że z poprzedniego oddzialu na wypisie nie stwierdzono przyczyny tych objawow i nie zrobili wszystkich podstawowych badań.
Po tym wszytkim postanowiliśmy tego tak nie zostawiać dlatego prosze o doradzenie jak sie za to wszystko dobrze zabrać i jakie są szanse aby
ta sprawa zakończyla się pozytywnie dla naszej strony.
Z góry dziekuję.
|