Przedsiębiorca kontra przedsiębiorca - zakup nie całkiem kontrolowany
Witajcie.
Jestem tutaj świeży, więc przepraszam, jeśli coś źle wpisałem lub w złej kategorii. Moja sprawa jest zawiła, otóż:
dnia 15-10 złożyłem telefonicznie ofertę na zakup pojazdu, którego dzień wcześniej otrzymałem raport firmy SGS (rzeczoznawca, jak to określił sprzedawca). Firma sprzedająca potwierdziła dane opisywane przez firmę ww.
Otrzymałem fakturę proformę, zapłaciłem. Podczas odbioru samochodu w dniu 16-10 stwierdziłem niesprawności, których nie dopatrzyłem się w ww. raporcie.
Pisemnie złożyłem reklamacje i prośbę o usunięcie usterek lub oddanie pieniędzy w całości na konto firmowe.
USTERKI:
- zniszczone radio klejem superglu, zniszczony panel klimatyzacyjny,
- samochód nie odpala, brak jakichkolwiek informacji prądowych na desce rozdzielczej,
- po odpaleniu z zewnętrznego źródła prądu samochód podczas jazdy przechodzi w tryb awaryjny, przy prędkości 40 km/h gasną wszyskie kontrolki,
- pokazuje się błąd związany z filtrem cząstek stałych i napędem osi tylniej.
Sprzedawca przyjął reklamację, opieczętował, datował i podpisał. Jechałem 300km specjalnie po samochód, a wad tych, choć domyślam się, że je znał, nie przekazał. Musiałem wrócić z niczym, a w chwili obecnej to ja dzwonię i jestem przerzucany z dnia na dzień.
Wielka prośba o informacje:
- jak się zabrać za tą sprawę, gdyż termin wyznaczony w piśmie reklamacyjnym dziś upływa.
Jest to dość duża kwota.
Dziękuję.
|