Drogi kolego,
po pierwsze zacytowania przez Ciebie ustawa nie ma odniesienia do przedmiotowej sytuacji, bowiem nie mamy tu do czynienia z obrotem pomiędzy konsumentem, a przedsiębiorcą.
Po drugie ustawa ta nie odnosi się do kwestii możliwości ingerowania w rzeczy sprzedane, bo jak zapewne doskonale wiesz (albo i nie, skoro takie bzdury tu piszesz) skutkiem umowy sprzedaży jest przeniesienie prawa własności na nabywcę, a właściciel może zaś czynić z rzeczą co zechce, byleby jednak było to zgodne z pewnymi klauzulami generalnymi, jak np. ze społeczno-gospodarczym przeznaczeniem tego prawa (własności).
Zatem nie ma potrzeby regulowania tej kwestii w ustawie konsumenckiej czy też w rozdziale kodeksu cywilnego dotyczącym rękojmi, bo 'grzebanie' w rzeczy jest prawem jej właściciela.
Żadna ustawa nie nakłada na właściciela ograniczenia w tej kwestii, a Twoje zdanie jest w tej kwestii błędne. Nie wiem czym jest umotywowane, jednakże wprowadza ono naszych drogi forumowiczów w błąd. W imieniu swoim, kolegów prawników oraz osób szukających tu właściwej rady proszę abyś zaprzestał praktyki udzielania odpowiedzi w tematach, w których nie masz stosownej wiedzy.
Jakkolwiek możesz być serwisantem, to do cywilisty wiele Ci brakuje, skoro podnosisz takie twierdzenia.
Należy jednak zaznaczyć, że ingerencja może mieć wpływ na stan rzecz, a także na wystąpienie wad fizycznych rzeczy czy też jej zgodność z umową, jednakże to tylko możliwość, a nie pewnik i z całą pewnością nie powoduje utraty uprawnień z tytułu rękojmi czy niezgodności towaru z umową. Inaczej może być przy gwarancji, bo tam jak zapewne wiesz Gwarant może dość dowolnie kształtować uprawnienia nabywcy.