Otóż tak w 2006 roku od października studiowałem jeden miesiąc na prywatnej uczelni (GWSH). Czesne za semestr wynosiło 1500zł, wpłaciłem w sumie 600zł. Reszta płatności do tej pory nie jest uregulowana (w konsekwencji czego zatrzymali moje świadectwo maturalne - z tym że mają tylko odpis). Od jakiegoś miesiąca dostaję listy (zwykłe) od KGPN (
KGPN) z wezwaniami, prośbami, udogodnieniami w spłacie (raty) a teraz już pismami przedprocesowymi, w sumie mam do zapłaty jakieś 1400zł (z odsetkami, dziwnie dużo jak za 2lata od 900zł - 500zł odsetek).
Ze studiów zrezygnowałem przed końcem semestru w styczniu 2007 roku, chodziłem tam miesiąc widząc ten syf zrezygnowałem. Studiuje już z powodzeniem 2 rok na innej uczelni, tak na marginesie.
1. Jak się w takiej sytuacji zachować?
2. Czy groźba postępowaniem sądowym jest realna. Rozumiem że oddając coś takiego do sądu muszą mieć 100% pewność, że wygrają? Czy tak jest?
3. Gdzieś zasłyszałem że tego typu sprawy przedawniają się po 2 latach od ostatniego udokumentowanego powiadomienia (w sądzie należy zgłosić taki wniosek podczas procesu)? Czy to prawda?
4. Gdzieś zasłyszałem że uczelnia nie ma prawa do pobierania opłaty za cały semestr gdy nie poniosła takich kosztów (student studiował tylko miesiąc), podobno jest jakiś precedensowy wyrok w tej sprawie?
Z góry dziękuję za pomoc.