Na parkingu strzeżonym na, którym trzymamy nasz skuter doszło do uszkodzenia. Właściciel (pewnie za sprawą pracowników) bez naszej wiedzy przestawił skuter w drugą stronę, by powiększyć teren oraz oddzielił to wszystko kratami, zyskał trochę miejsca a my zyskaliśmy problem w postaci wyłamania, pęknięcia "plastiku" na nadkolu (który wcześniej był już lekko pęknięty ale sklejony) spowodowanego blokadą na tarcze
Po rozmowie z nim, a właściwie aroganckim i prostackim zachowaniem z jego strony, nie doszliśmy do żadnego porozumienia. Właściciel pod żadnym względem nie czuł się winny za całą sytuację twierdząc, że musiał zrobić miejsce aby przejechał samochód (co jest niedorzeczne). Po całym zajściu zdecydowaliśmy się sprawę zgłosić na policję, powiedziano nam tak : jeżeli nie zostanie udowodnione, że zdawał sobie sprawę z tego co robi to nie jest to przestępstwo, można jedynie zgłosić sprawę do sądu cywilnego. Słyszeliśmy że wniesienie sprawy wiąże się z kosztami, dlatego też pytam czy w tym całym zajściu jest może odrobina nadziei na to, by sprawa została pomyślnie sfinalizowana dla nas?
informacja dodatkowa :
- koszt całego nowego "plastiku" to ok. 80 zł + robocizna w serwisie 20 zł