Naliczanie podatku VAT oraz Cła od mienia (prawie) przesiedleńczego
Spędziłem w australii 11 miesięcy i przy powrocie do Polski wysłałem dwie paczki z wyłącznie rzeczami osobistymi, używanymi, którą większość stanowiła odzież, z którą przyjechałem tam z Polski. Do tego były pamiątki (pocztówki, magnesy na lodówke, dużo biletów/broszur z różnych miejsc, zdjęć itd. Dodatkowo książki, ozdoby świąteczne, kilka sprzetów AGD (patelnia, rondel, blender, żelazko) kupionych w AUS, których waga vs cena za kg paczki wydawała się być na tyle korzystna żeby je przewieźć, wszystko kupione niedługo po przylocie do australii, bez opakowań, kart gwarancyjnych itp
Paczki zostały wysłane za pomoca Fedex. Formularze nadania paczek w tej firmie nie rozróżniają wartości celnej od wartości przesyłki. Zatem nie było możliwości zaznaczenia 0zł wartosci celnej i jednoczesnie 2500zł wartosci samych przedmiotów i jednoczesnie ubezpieczenia (zależało mi, naturalnie, żeby paczka była ubezpieczona od zagubienia/zniszczenia).
Schody zaczęły się gdy paczka trafiła do agencji celnej (nie wiem do końca co to za twór, ale brzmi jak prywatna firma spowiadająca się przez faktycznym urzedem celnym i regulująca należności w moim (czy odbiorcy) imieniu).
Agencja nie zgodziła się na uznanie paczki jako mienia przesiedleńczego, bo zabrakło jednego miesiąca stałego pobytu za granicą, żeby wpasować się w jakieś ustawowe wytyczne. Jednocześnie agencja nie chce weryfikować zawartości paczki, a jedynie opiera się na tej kwocie 2500zł, i dolicza jeszcze 800zł "wartości statystycznej" (?!) i od tej kwoty tj 3300zł liczy 5.3% cła i 23% vat, razem na niebagatelną sumę prawie 1100zł.
Ręce opadają, nie wiem co mam robić, mając jednocześnie groźbę (czy jak to ładnie się nazywa, pouczenie), że jak nie zapłace w ciagu 3 dni to przesyłka wraca skąd przyleciała co oznacza utrate jej na zawsze. Nie wiem jak mam zatrzymać ten cały proces bo przecież odwołania trwają tygodnie albo nawet miesiące.
Nawet jakby się uprzeć że mam zapłacić cło od towarów kupionych za granicą, to dalej zdecydowana wiekszosc rzeczy (odzież) są rzeczami kupionymi w Polsce.
PS:
Uprzedzając pytanie, oczywiście, że nie mam paragonów za te rzeczy i bardzo prosze z góry za nie wytykanie mi tego, że "powinieneś był wiedzieć". Proszę się wtedy zastanowić co wy byście zrobili lecąc poza EU. Polecicie bez ubrań bo nie trzymaliście paragonów z zakupów spodni i gaci?
|