Fatalne skrzyżowanie
Po raz trzeci proszę o pomoc, jeśli ktoś chociaż orientacyjnie mógłby mi pomóc byłbym niezmiernie wdzięczny, naprawdę zależy mi na Waszej pomocy. Nie stać mnie na adwokata, a sprawa jest dosyć zawiła. Kilka dni temu, jadąc po gminnej, nieznanej drodze, wymuszając pierwszeństwo, doprowadziłem do zderzenia z dwoma autami, w wyniku czego jedna z osób poszkodowanych doznała uszczerbku na zdrowiu pow. 7 dni, tak więc będę odpowiadał za przestępstwo z art.177. Sęk w tym, że znak STOP, który powinien uprzedzić mnie o niebezpiecznym miejscu, był całkowicie zasłonięty krzakami i widoczny z odległości zaledwie 15m od skrzyżowania, które de facto także było niewidoczne. Lustro w teorii pokazujące drogę z prawej strony było w linii prostej za wspomnianym znakiem, do tego potłuczone. Przy prędkości 60 km/h nie miałem absolutnie żadnych szans aby skutecznie wyhamować, zwłaszcza że kilka metrów przed feralnym skrzyżowaniem kończy się nowo położony asfalt i zaczyna pełna dziur nawierzchnia. Jako że policjant ze śledczej nie wykonał ani jednej fotografii z kierunku z jakiego jechałem, następnego dnia sporządziłem własną dokumentację z miejsca wypadku, które dobitnie pokazują że mam rację. Nie zachowałem należytej uwagi, to fakt, ale jestem na sto procent pewien, że gdyby znak był widoczny, to do tego wypadku by nie doszło. Czy sąd uwzględni moje dowody? Czy powinienem się przyznać do winy, czy nie? Kto odpowiada za tak fatalne oznakowanie i czy mogę ubiegać się o odszkodowanie za zniszczone auto?
|