Zniszczenie mienia
Witam, opiszę sprawę:
Sobotnia noc, wracam z kolegami przez miasto do domu, wiadomo, śmiechy, chichy, a że byliśmy pod wpływem to i masa głupich pomysłów, także i ja na taki wpadłem, podszedłem do pomazanej bramy, przejechałem palcem po wyrytym w szybie znaku, śmiejąc się do kolegów "patrzcie co zrobiłem haha", i w tym momencie podjeżdża patrol, mówią że źle trafiłem i zapraszają do radiowozu.
Jeden policjant poszedł obejrzeć bramę, stwierdził że to ja zrobiłem (na nic nie pomogły moje pytania że niby czym, usilnie przeszukiwali mnie i szukali pod bramą jakiegoś narzędzia, ale oczywiście nic nie znaleźli) i stwierdzł że wystawi mi mandat w wysokości 500zł.
Oczywiście odmówiłem (50zł przyjąłbym dla świętego spokoju, ale 500???). Zostałem poproszony o nr kontaktowy i wypuszczono mnie.
Rozumiem że w takiej sytuacji sprawa jest kierowana do sądu, i tu moje pytanie: jak wyglądają takie sprawy w sądzie? czy do wydania wyroku wystarczą zeznania policjantów (którzy twierdzą że widzieli dokładnie jak "niszczę", co jest oczywiście śmieszne, bo w środku nocy zobaczyć z 10 metrów rysę na szybie jest moim zdaniem niemożliwe) czy też potrzebny jest dowód rzeczowy? I czy zeznania moich znajomych, którzy potwierdzą że nie miałem żadnego "narzędzia" będą wystarczającym kontrargumentem na zeznania wszystkowidzących policjantów?
Z góry dziękuję za odpowiedzi.
|