23-08-2015, 21:32
|
| Użytkownik | Kolizja krórej nie było, wyłudzenie i konszachty z Policją
Witam.
W skrócie sprawa wygląda następująco: zostałam uznana za sprawcę kolizji drogowej której nie spowodowałam (facet staranował znak drogowy i stwierdził, że to moja wina, bo niby mu drogę zajechałam). Ten facet wezwał Policję -okazali się to jego znajomi (przynajmniej jeden), stwierdzili, że cyt. „bez powodu by w ten znak nie wjechał i musiałam mu zajechać drogę” i uznali mnie za winną ale nie dali mi „wspaniałomyślnie” mandatu tylko pouczenie, oddali dokumenty i kazali jechać do domu. Po jakichś 2 tygodniach od tego zdarzenia przyszło mi pismo od ubezpieczyciela (HDI) o powstaniu szkody pojazdu z tego dnia (przynajmniej dowiedziałam się w końcu jak się ten facet nazywa) i zostałam tam podana jako sprawca tej szkody. Potem otrzymałam kolejny formularz do wypełnienia dotyczący tego samego zdarzenia tylko szkoda tym razem dotyczyła obrażeń ciała. Z policji nie przyszło mi nic i nic nie podpisywałam.
Oczywiści wszystkiemu zaprzeczyłam w pismach do ubezpieczyciela (swojemu domniemanemu „sprawstwu”) ale on i tak wypłacił mu te pieniądze w pierwszej kolejności za obrażenia na podstawie notatki policyjnej (w której de facto nie ma słowa o obrażeniach, bo nie było karetki na miejscu zdarzenia.
Rozpoczęłam swoje własne śledz.two i odkryłam, że ów „poszkodowany” pracuje jako ratownik medyczny w szpitalu i jeszcze w ten sam dzień załatwił sobie samochód zastępczy, którym następnie urządzał sobie wycieczki do Krakowa itd. (oczywiście na koszt sprawcy, czyli mój). Poza tym dowiedziałam się, że ma w znajomych tego policjanta i jego żonę oraz chodzą sobie razem na grzyby (to wszystko wiem z facebooka).
Nie wiedząc, co z tym fantem zrobić (bo dowiedziałam się, że pouczenie kończy postępowanie i nie ma od tego odwołania) napisałam skargę na tych policjantów (na ich czynności i decyzję przy tym zdarzeniu) do komendanta wojewódzkiego. Zostały przeprowadzone „czynności wyjaśniające” w taj sprawie i 5 czerwca (piątek) byłam przesłuchiwana w tej sprawie w charakterze podejrzanego (jakimś cudem mnie „odsprawczyli”) a 8 czerwca (poniedziałek) poszedł wniosek o ukaranie mnie do sądu o to samo po raz drugi.
Zapoznałam się z aktami sprawy i dowidziałam się, że policjanci i ten cały „poszkodowany” twierdzą, że się przyznałam i nie wspominają o żadnych obrażeniach. Sam „poszkodowany” słowem nie wspomniał o nich w swoich zeznaniach (a kasę już wziął). Na pierwszej rozprawie (na początku lipca) pojawił się tylko jeden policjant (ten „wspaniałomyślny” policjant i „pokrzywdzony” dziwnym trafem się nie pojawili) i w sumie niczego się nie dowiedziałam. Na drugiej (na koniec lipca) pojawił się ten drugi policjant i tej poszkodowany, którzy niby się nie znają a nawet przyjechali razem na rozprawę samochodem policjanta. Dowiedziałam się, że ów „poszkodowany” do taj pory się z tego leczy (cztery miesiące), bo w ten sam dzień poszedł do szpitali i okazało się, że miał wstrząs mózgi i jakiś skręt odcinka szyjnego kręgosłupa (ale kołnierza ortopedycznego nie musiał niby nosić) i jeszcze się z tego leczy. Oczywiście sam w sądzie tego nie zeznał, tylko już po jego zeznaniach, jak można mu było zadawać pytania, to zapytałam, czy prawdą jest, że miał obrażenia i leżał w szpitalu (miałam takie wiadomości od ubezpieczyciela, bo jakieś biuro przeciwdziałania wyłudzeniom w Warcie się już tą sprawą zajmuje), to wtedy zaczął śpiewać. Okazało się, że Policja odjechała ok. godz. 18 a on zdążył pójść do domu – ok. 2 km., załatwić samochód zastępczy, odebrać go, zgłosić szkodę pojazdu i potem jeszcze odholować uszkodzony samochód (on był za kierownicą i holował go bez dowodu rejestracyjnego, bo mu go policja zabrała) i dopiero jak wszystko pozałatwiał, to wtedy nagle go coś zaczęło boleć i pojechał do szpitala – był tam 5 dni (przez te pięć dni wypożyczony samochód zastępczy stał pod domem), potem był 2 tygodnie na chorobowym (wtedy jeździł po tych Krakowach itp.,) i do tej pory się leczy u neurologa i jeszcze gdzieś ( no i następnego dnia po tym zdarzeniu miał już pełnomocnika w firmie DRB, która zajmuje się tymi jego „obrażeniami”).
No i teraz we wrześniu będzie 3 rozprawa, na której będą przesłuchiwani świadkowie (moi), których policja twierdzi, że nie było (a to był środek dnia i środek miasta, ale im nie zależało na świadkach dlatego nikogo nie przesłuchiwali). Poświadczą oni, że ów „pokrzywdzony” jechał z nadmierną prędkością (to zdarzenie miało miejsce tuż przed przejściem dla pieszych) a ja stałam ustawiona prawidłowo na mojej „części jezdni” i nie zajechałam mu drogi.
Moje pytanie brzmi następująco: co mam zrobić jak wygram tą sprawę?
Bo to zdarzenie już na mnie „wisi” i już w sierpniu zapłaciłam wyższą składkę, i co gorsze wisi też na moim ojcu (on jest właścicielem a ja współwłaścicielem) i jemu składka kończy się w październiku (nie wiem czy do tej pory będzie wyrok – trzecia rozprawa będzie 23 września). No i co z tą moją skargą, bo de facto na moją skargę normalnej odpowiedzi nie dostałam i co z tymi policjantami? No i co z tym „poszkodowanym”, co ja mam z nim zrobić i co zrobi z nim moje TU – zrobią mu sprawę o wyłudzenie, czy co? Bo ja mówiłam sędziemu, że o tego policjanta dobrze zna (mówiłam o tym fcb) i o tym, że podejrzewam, że „pokrzywdzony” dzwonił do tego policjanta zaraz po tym zdarzeniu i się ugadywali (więc myślę, że sprawdzi biling rozmów ale pewności nie mam). No i w ogóle co ja mam w pierwszej kolejności zrobić po tym wyroku?
|
| |
24-08-2015, 06:09
|
| Użytkownik | RE: Kolizja krórej nie było, wyłudzenie i konszachty z Policją
Czy policjanci będą mogli być oskarżeni zgodnie z art. 231 kk. o niedopełnienie obowiązków (nie zrobili nic, szkiców, rysunków, nie zabezpieczyli ani nie zmierzyli śladów hamowania i nie przesłuchiwali żadnych świadków) i art. 233 ( jak wyjdzie, że dzwonili do siebie i ugadywali się a w sądzie twierdzili, że niby się nie znają).
|
| |
24-08-2015, 11:10
|
| Stały bywalec | RE: Kolizja krórej nie było, wyłudzenie i konszachty z Policją Cytat:
więc myślę, że sprawdzi biling rozmów ale pewności nie mam
|
Zapeniam cie że nie sprawdzili. Należałoby do sądy wystąpić z wnioskiem o wykaz połączeń pomiędzy numerami tych dwóch panów z okresu dnia zdarzenia i dni kolejnych. Cytat:
z art. 231 kk. o niedopełnienie obowiązków
|
Skoro zakończono sprawę pouczeniem to nie robi się żadnych szkiców ani nic.
To czy się znają czy nie, nie jest istotną rzeczą w tej sprawie.
Czy w aktach sprawy jest dokumentacja medyczna tego poszkodowanego?
|
| |
24-08-2015, 11:31
|
| Użytkownik | RE: Kolizja krórej nie było, wyłudzenie i konszachty z Policją
Myślę, że jednak sędzie sprawdzi, bo jakiś wkurzony był na ostatniej rozprawie i chyba już wie, że go w h... robią. Na pierwszej rozprawie się nie pojawili a na drugą nawet przyjechali razem. Sędzia się ich pytał, czy się znają a oni stwierdzili, że tak tyle o ile ale się zgadali i przyjechali razem na rozprawę, żeby było taniej  . A numerami telefonów, to się jakoś tak ostatnio wymienili, niedawno (ale kiedy, to nie potrafili odpowiedzieć). No i policja przyjechała na miejsce po ok. 40min. od zdarzenia (komisariat był ok. 400 m dalej) - pewnie żeby już świadków nie było. A ten pokrzywdzony nic innego nie robił przez ten czas oczekiwania na policję, tylko gdzieś dzwonił i coś komuś zawzięcie tłumaczył.
Z tym niedopełnieniem obowiązków to chodziło mi też o to, że nie przesłuchiwali wskazanych przeze mnie świadków a w sądzie powiedzieli, że takowych nie było. A na następnej rozprawie właśnie oni będą przesłuchiwani. Poza tym Policjanci twierdzą, że po dokładnych oględzinach miejsca zdarzenia nie było żadnych śladów hamowania na jezdni. A ja i ten cały pokrzywdzony twierdzimy, że były (tylko ten pokrzywdzony mówi o jakichś 5m, a było ich dużo więcej).
W aktach sprawy nic nie ma, bo jak był przesłuchiwany pod koniec maja na policji, to nic się nie przyznał do obrażeń, słowem nie wspomniał, że leżał przez 5 dni w szpitalu itp. (a kolizja miała miejsce 26 marca). Dopiero na drugiej rozprawie jak się pojawił w sądzie, to nawet nie w zeznaniach, tylko potem jak się go zapytałam czy prawdą jest, że leżał w szpitalu i miał obrażenia, to wtedy pokazał sędziemu wypis ze szpitala i tylko tyle jest w aktach sprawy.
|
| |
24-08-2015, 11:36
|
| Stały bywalec | RE: Kolizja krórej nie było, wyłudzenie i konszachty z Policją Cytat:
Myślę, że jednak sędzie sprawdzi, bo jakiś wkurzony był na ostatniej rozprawie
|
Nie zrobi. Po zmianie kpk strony toczą same walkę bez udziału sędziego. Jedną stroną jesteś ty a drugą Policja. Policja nie wystąpi o bilingi, bo to nie będzie dowód na twoją winę a ich zadaniem jest tylko udowodnienie twojej winy. Więc wystąpić musisz ty.
Wypis ze szpitala może sobie w buty wsadzić. Liczy się dokumentacja świadcząca o jego obrażeniach. Może o tą dokumentację też zawnioskować a potem o powołanie biegłego celem ustalenia czy obrażenia te powstały wskutek zdarzenia plus wniosek o zwolnienie z tajemnicy lekarskiej lekarza wykonującego badanie i powołanie go na świadka.
|
| |
24-08-2015, 11:36
|
| Użytkownik | RE: Kolizja krórej nie było, wyłudzenie i konszachty z Policją
No i jestem oskarżona z art. 86 par. 1 k.w. a nie z art. 177 k.k. (bo Policja pisząc wniosek o ukaranie mnie nie wiedziała nic o obrażeniach, bo ten cały pokrzywdzony się nie przyznał)
|
| |
24-08-2015, 11:38
|
| Stały bywalec | RE: Kolizja krórej nie było, wyłudzenie i konszachty z Policją
art.177 kk byłoby gdyby obrażenia były powyżej 7 dni a tutaj takich nie będzie.
Przede wszystkim najważniejsze jest samo zdarzenie. Zrób rysunek./
|
| |
24-08-2015, 11:43
|
| Użytkownik | RE: Kolizja krórej nie było, wyłudzenie i konszachty z Policją
Dokumentację przesłał tylko do ubezpieczyciela, żeby kasę dostać. Nie miał zamiaru o tym wspominać w sądzie, tylko musiał, bo go o to zapytałam. No i już ponad 4 miesiące się leczy po tym zdarzeniu, więc wypłata odszkodowania jeszcze się nie skończyła. Tylko jak ma się do tego teraz to policyjne pouczenie, bo Policja nawet mi nie dała mandatu, bo wiedzieli, że bym go nie przyjeła, bo nie zgadzałam się z ich decyzją. Dlatego tą skargę na nich napisałam i otworzyli tą sprawę jakby od nowa, tylko te ich "czynności wyjaśniające" co niby miały wszystko wyjaśnić, to nic nie wyjaśniły i w takiej formie oddali to do sądu.
|
| |
25-08-2015, 12:46
|
| Użytkownik | RE: Kolizja krórej nie było, wyłudzenie i konszachty z Policją
Jeżeli chodzi o samo to zdarzenie, to jeszcze jedno mnie nurtuje. Nie było kontaktu między pojazdami (moim a tego gościa, co w ten znak wjechał), ja w chwili tego zdarzenia nawet nie byłam w ruchu. W sądzie wyszło, że ja nawet nie przekroczyłam osi jezdni i nie wjechałam na jego pas ruchu. Ten cały "pokrzywdzony" zarzuca mi domniemane wysunięcie zderzakiem poza oś jezdni jakieś 10-15 cm i to niby spowodowało ten jego manewr (szerokość drogi w tym miejscu to jakieś 8m), no i zastanawia mnie czy wogóle ten wniosek o ukaranie mnie jest zasadny? Poza tym on zaczął hamować przed przejściem dla pieszych i na pewno miał dużą prędkość skoro tyle hamował a i tak przejechał przez chodnik, pas zieleni i wylądował na parkingu za tym znakiem. To on spowodował zagrożenie, bo w środku dnia (było to ok. godz. 15.30) i w środku miasta przejechał z impetem przez chodnik, którym przechodzili ludzie i mógł kogoś potrącić. Dlatego ja zatrzymałam się na tym parkingu i podeszłam do tego uszkodzonego pojazdu, żeby zobaczyć czy kierującemu nic się nie stało, bo myślałam, że może zawał miał, czy coś a on wtedy mi zarzucił, że podobno mu drogę zajechałam i on wykonał ten dziwny manewr, żeby uniknąć zderzenia ze mną.
|
| |
25-08-2015, 13:31
|
| Stały bywalec | RE: Kolizja krórej nie było, wyłudzenie i konszachty z Policją
Napiszę tak, jeżeli świadkowie potwierdzą twoje wyjaśnienia, że stałaś grzecznie na swoim pasie, to wyjdziesz na czysto.
Przestrzegam natomiast przed podstawianiem "lewych" świadków, wyjdzie to przed sądem jak amen w pacierzu, a wtedy dopiero pojawią się problemy.
|
| |
25-08-2015, 13:46
|
| Użytkownik | RE: Kolizja krórej nie było, wyłudzenie i konszachty z Policją
O żadnych lewych świadkach nie ma mowy. To nie ja tutaj kręcę tylko panowie policjanci, którzy chcieli pomóc koledze, żeby nie płacił za szkodę, którą sobie sam wyrządził, dlatego zakończyli sprawę tylko tym pouczeniem mnie, bo nie zgadzałam się z ich decyzją. Jakby nie ta zachłanność tego "poszkodowanego", który pomyślał sobie, że jeszcze wyciągnie pieniądze za domniemane obrażenia, to pewnie bym tej skargi nie napisała ale okazał się zachłanny i czuł się bezkarny, bo zapewne koledzy policjanci go poinformowali, że ja nic nie mogę z tym pouczeniem zrobić i na tym koniec. Ale ja tego nie odpuściłam, w końcu sprawiedliwość musi być |
| |
25-08-2015, 14:01
|
| Zbanowany | RE: Kolizja krórej nie było, wyłudzenie i konszachty z Policją
bardzo dobrze. Walcz z bezprawiem w Polsce. Szkoda, że to trochę walka wiatrakami, ale może przynajmniej jeden policjant nauczy się, że nie jest bezkarny .
|
| |
25-08-2015, 14:59
|
| Stały bywalec | RE: Kolizja krórej nie było, wyłudzenie i konszachty z Policją Cytat:
ale może przynajmniej jeden policjant nauczy się, że nie jest bezkarny .
|
Jak się dobrze wczytasz bez piany na twarzy to zauważysz że nie policjant tutaj był uczestnikiem zdarzenia.
|
| |
25-08-2015, 16:03
|
| Użytkownik | RE: Kolizja krórej nie było, wyłudzenie i konszachty z Policją Cytat:
Napisał/a destructor Jak się dobrze wczytasz bez piany na twarzy to zauważysz że nie policjant tutaj był uczestnikiem zdarzenia. |
Uczestnikiem może nie był ale obaj panowie policjanci występują w sprawie jako świadkowie i mam nadzieję, że jak się ta sprawa zakończy, to zostaną w jakiś sposób ukarani jak nie za krzywoprzysięstwo, to za niedopełnienie obowiązków a ten cały "pokrzywdzony" za fałszywe oskarżenie.
W sumie jedyne co niby na mnie mają, to to, że niby wszyscy słyszeli, że ja się przyznałam a takowego przyznania nie było. I jeszcze w dodatku każdy słyszał co innego: jeden policjant niby słyszał jak mówiłam, że "mogłam przekroczyć oś jezdni o kilka cm", drugi, że "mógł mi wystawać tylko zderzak i nie byłam w stanie określić jak dużą część jezdni mogłam zająć" a ten pokrzywdzony twierdzi, że w obecności policjantów się przyznałam i uznałam swoją winę i że przyznałam się do przekroczenia osi jezdni o 15 cm.
A ja na żadnym etapie postępowania się nie przyznawałam: najpierw były dwa pisma od ubezpieczyciela (szkoda pojazdu i obrażenia ciała), potem napisałam tą skargę, potem był u mnie gościu z Warty z tego biura przeciwdziałania wyłudzeniom spisać protokół w którym również się nie przyznałam, potem były zeznania na policji a w końcu w sądzie. Tak więc już sześć razy się tłumaczyłam, w sumie nic innego nie robiłam tylko wszędzie się tłumaczyłam, że ja nic nie zrobiłam. I wszystko przez to głupie pouczenie, które niby nie jest jako tako żadną karą ale policja, która dała to pouczenie nie może tego cofnąć i dlatego dali to do sądu do rozstrzygnięcia. Nawet tą moją skargą się jako tako nie zajmują, bo podobno bez wyroku niezawisłego sądu nie mogą nic zrobić, bo nie wiedzą komu wierzyć.
W sumie, to ciekawy "myk" z tym pouczeniem niby to nic ale załatwili mnie tym , zrobili tak, że nie miałam na nic wpływu. Potem cała procedura toczyła się już jakby bez mojego udziału, skrzywdzili mnie tym pouczeniem, bo zamknęli mi tym jakąkolwiek możliwość obrony.
Tak teraz jest, że w sądzie teraz ja muszę udowadniać swoją niewinność, a policja widzi co chce, słyszy co chce i robi co chce.
Jeszcze mam takie pytanie: czy zawsze przy takich sprawach (o zwykłe wykroczenie) w sądzie musi być oskarżyciel publiczny (z Policji)? bo u mnie był na dwóch rozprawach i Sędzia specjalnie dla niego wyznaczył kolejną rozprawę na drugą połowę września (bo w I poł. oskarżyciel miał zaplanowany urlop). Jedyne, co policja zrobiła (powiatowa) dobrego w mojej sprawie, to to, że wniosek o ukaranie mnie był złożony w taki sposób aby była rozprawa-w postępowaniu zwyczajnym i nawet wystarali się, żeby nie było wyroku nakazowego - bo powiedziałam komendantowi, że jak przyjdzie mi wyrok nakazowy, to dopiero się na nich wkurzę i napiszę skargę na sposób rozwiązania mojej skargi (skargę na skargę  ). A swoją drogą, to podobno jak się napisze skargę, to osobie skarżącej (w tym wypadku mnie) nie może być postawiony żaden zarzut ani nie może mieć z tego powodu żadnych nieprzyjemności a mnie w odpowiedzi na moją skargę policja oddała do sądu w dodatku po raz drugi za to samo.
No ale w sumie dobrze się stało, przynajmniej okaże się, czy Sąd rzeczywiście jest taki niezawisły i niestronniczy.
|
| |
25-08-2015, 16:52
|
| Stały bywalec | RE: Kolizja krórej nie było, wyłudzenie i konszachty z Policją Cytat:
za niedopełnienie obowiązków
|
Jakich? W przypadku pouczenia nie wykonuje się żadnych czynności, podobnie jak w przypadku mandatu. Cytat:
Tak teraz jest, że w sądzie teraz ja muszę udowadniać swoją niewinność
|
Tak, dokładnie, już o tym pisałem ale zaczynasz bić pianę.
|
| |  | |
Podobne wątki na Forum Prawnym | Wątek | § Straszenie policją przez niby 'wyłudzenie' (odpowiedzi: 9) Cześć, na jednym z profilów na pewnym portalu dla ludzi +18 trafiłam na pewny wpis w profilu użytkowniczki. Wpis ten brzmiał: "Dobrze, ale oczekuję... | § kolizja parkingowa i dobrowolne zgłoszenie się na policję (odpowiedzi: 6) Dzień dobry,
jakieś 2 tyg temu wyjeżdżając z ciasnego parkingu zarysowałam zderzak auta po mojej prawej. Niestety nie miałam przy sobie nic prócz... | § Kolizja z POLICJĄ a odszkodowanie dla POLICJI (odpowiedzi: 56) Po krótce przedstawię sprawę jaka mnie dotknęła.
Niecały rok temu miałem kolizję drogową z Policją na służbie - jechali w pandzie. Najechałem na ich... | § kolizja z policją, pomocy pilne! (odpowiedzi: 4) Witam, jakiś czas temu jadąc motorem miałem kolizję drogową z samochodem osobowym. Sprawa wygląda następująco: Jadąc z tego samego kierunku co... | § Kolizja/wezwanie na policję (odpowiedzi: 6) Witam
Z góry przepraszam za naiwne byc może pytania i proszę o opinie w tej sprawie.
Jakieś dwa miesiące temu moja dziewczyna spowodowała... | § Kolizja i wezwanie na Policję (odpowiedzi: 7) Witam! 30.09.11 r. przydarzyła mi się stłuczka samochodowa z mojej winy, nie zdążyłem wyhamować i wjechałem w tył samochodu stojącego w korku, a ten... | | |