Dzień dobry, mój brat kilka miesięcy temu zatankował paliwo na stacji paliw w Warszawie. Miał tego dnia pasmo problemów i zamyślony odjechał ze stacji nie płacąc 92zł. Przypomniało mu się o tym po powrocie do domu i zadzwonił na stację paliw, przeprosił i powiedział że już jedzie zapłacić na co pan ze stacji że okej ale jak nie przyjedzie to zgłosi sprawę na Policję. Brat przyjechał dał pieniądze do ręki (pewnie pod kamerą, ale nie wie, przy kasie) nie dostał paragonu i odjechał. Po 2 miesiącach przyjechała Policja, że ów pan zgłosił kradzież więc brat opowiedział jak wyżej i policja powiedziała że sprawdzi monitoring i nie ma problemu zebrała jego zeznania i odjechali. Miesiąc temu przyszło pismo z sądu rejonowego w Warszawie, które mówi: "zawiadomienie, sad rejonowy wwa wydzial karny zawiadamia pana jako obwinionego z art. 119 paragraf 1
kw o terminie posiedzenia 21 wrzesnia godz. X Sąd informuje ze obecnosc nie jest obowiązkowa. Brat ma bardzo ciężką sytuację finansową, nie pracuje od lutego, stracił pracę przez pandemię więc nie ma tu miejsca na kary itd. może to coś pomoże.
Czy powinien iść na sprawę? Bo się wybiera, ale nie ma innego planu jak opisać to jak wyżej.
Jakie są ewentualności? Znacie podobne sprawy? Zgubiło go chyba najgorzej brak potwierdzenia płatności, o ile policja nie sprawdziła monitoringu, albo ten pan nie zeznał że brat zapłacił to chyba krucho to wygląda. Co robić jak sie przygotować do tego? Może billing z tego dnia że sam zadzwonił poinformował o tym jak sobie przypomniał.