W tej sytuacji spróbowałbym takiego rozwiązania:
- znak zakazu wjazdu z podpisem "Nie dotyczy posiadaczy zezwoleń";
- wydanie zezwoleń o odpowiedniej treści (dane osób lub pojazdów i dokładne określenie podwórka) tylko odpowiednim osobom.
- próba przyspieszenia sprawy przez sporządzenie pisma do zarządcy terenu podpisanego przez wszystkich zainteresowanych z informacją, że od półtorej roku nadal czekacie na poprawne rozwiązanie Waszego problemu - trzeba to ładnie ubrać w słowa, tak by nie obrazić zarządcy, a by uwypuklić długi okres oczekiwania na właściwe rozwiązanie. Można też docenić dobrą chęć zarządcy w dotychczasowych próbach rozwiązania problemu
Jak uda się to załatwić, wtedy wtargnięcie nieproszonego gościa nie powinno skończyć się bez mandatu
Czy ten lekarz rodzinny z praktyką w podwórku nie ma nic przeciw temu, że nie ma do niego bezpośredniego dojazdu?

W każdym razie na wszelki wypadek nie poruszałbym tego problemu w dalszych działaniach