Wierzyciel chce przedawnienia!
Witam!
Obecnie czekam na uprawomocnienie się wyroku w postępowaniu uproszczonym, które ma nastąpić w środę i nie jestem do końca przekonany, czy postępuję prawidłowo.
Sprawa ma się tak: wynajmujący cofnął umowę najmu mieszkania komunalnego (lokatorskiego) w 2000 r., zabił okna dechą i zamknął na swoje zamki mieszkanie wraz z wyposażeniem. Potem sporo wpłacono w ratach. W 2009 r. wróciłem do kraju i włamałem się bo od 2006 r. nikt nie mógł znaleźć kluczy. Wynajmujący (Gmina) w 2010 wniósł do sądu o zapłatę za wszystkie lata a sąd „zasugerował” przedawnienie i wpłatę reszty tj. ok. 2000zł. Czy to będzie rozsądne? Przecież sumy wpłacone pokrywają należność za okres zamieszkiwania do 2000 i od 2009 (na pozostały okres brak jest umowy). Żądanie zapłaty za okres bez umowy jest próbą wyłudzenia a sugestia sądu...chyba tylko po to, żeby wynajmujący cokolwiek dostał. Mam wrażenie, że się "dogadali" bo wtedy unikają odpowiedzialności za inne "grzechy". Gdybym wycofał wniosek o przedawnienie mógłbym żądać uznania sum wpłaconych (wszystko pokryte-brak długu), nie naliczania mediów skoro nikogo nie było w mieszkaniu (jest dowód-podpisana notatka służbowa o zamknięciu) i dochodzenia roszczeń z tytułu zamknięcia moich rzeczy i innych. Nadmieniam, że sytuacja powstała nie z mojej winy a wynajmujący nie wywiązuje się z wielu postanowień umów z lokatorami. Podtrzymać przedawnienie czy wycofać wniosek? Co będzie lepszym wyjściem?
|