zaniedbania sąsiadów
Mieszkamy w starym (z 1936 roku) budynku wolnostojacym. Jestesmy wlascicielami mieszkania na parterze, piętro zajmuje sąsiad (jest wspolwlascicielem górnego mieszkania z 2 siostrami, które mieszkaja w innej miejscowości). Budynek stoi na działce bedacej w wieczystej dzierżawie. Problem polega na tym, że sąsiad nic nie robi na rzecz utrzymania budynku ani posesji. Kiedy żona otrzymała nasze mieszkanie po teściach, postanowiliśmy zainwestować w poprawę stanu budynku (teść był już wiele lat chory i niestety w konflikcie z sąsiadem, więc wszystko wymagało remontu). Podpisaliśmy umowę z sąsiadem, że my wymieniamy dach na blachodachówkę i robimy izolację przeciwwilgociową zewnętrzną fundamentów, a on robi ocieplenie i elewację budynku. Niestety umowa była spisana odręcznie 10 lat temu i bez potwierdzenia notariusza. Myśmy się wywiązali kosztem kredytów, a sąsiad do dzisiaj praktycznie palcem nie kiwnął. Mało tego pije, nie płaci żadnych rachunków, kilka lat temu odłączono mu prąd, gaz i wodę. Nie ma też ogrzewania. Tylko obiecuje że już się za miesiąc weźmie itp. Żeby było śmieszniej jest niezłym fachowcem budowlano- remontowym, wciąż ma jakieś fuchy bo na stałe nie pracuje. Jak mówi czeka do emerytury (ma chyba 60 lat). Po prostu idzie do "roboty" a wieczorem z reguły wraca nawalony i idzie spać. Siostry nie mogą go wykupić bo on się podobno nie zgadza. W ubiegłym roku zdecydowaliśmy się ocieplić parter budynku z zewnątrz bo dużo nas kosztuje ogrzewanie (gaz), a ciepło i tak ucieka bo on nie ogrzewa. Ja jestem na wczesniejszej emeryturze nauczycielskiej i mam czas by zajmować się posesją, ale ileż można. Sam prąd za koszenie prawie 100m trawnika przez cały rok to sporo, nie wspominając o czasie i siłach na utrzymanie tego czy chociażby odśnieżanie. Liczę na pomoc
|