Wynajem mieszkania od rodziny bez jakiejkolwiek umowy
Witam
Szukam porady w w/w temacie gdyż właśnie znalazłam się w takowej sytuacji.
Zacznę od początku:
Od roku 2005 zamieszkałam w kawalerce w której wcześniej mieszkała moja babcia. Kawalerka jest własnością mojej ciotki (babci córki) oraz jej syna (kuzyna)[kupione za ich kisążeczki mieszkaniowe]. Wprowadzając się tam, byłam przekonana, że mieszkanie dopóki żyje babcia jest przepisane na nią, dopiero po śmierci przechodzi we własność ciotki i kuzyna, jednakże dopiero teraz okazało się, że jest jedynie zapis w akcie notarialnym iż babcia ma tam dożywotnie prawo mieszkania (czyli na zasadzie wynajmu).
Oczywiście z dniem wprowadzania się tam, spytałam ciotki czy mogę i czy ew mam coś płacić-powiedziała, ze nic nie chce i cieszy się, że mieszkanie nie będzie stało puste i nie trzeba będzie robić opłat [mieszkanie nie było by na sprzedaż dopóki babcia żyje].
Przez 7 lat nikt, ani ciotka ani kuzyn nie interesowali się mieszkaniem. Nie bylo ich nawet w środku choć wielokrotnie ich zapraszałam. Wszelkie prace remontowe uzgadniałam z babcią mając świadomość, że przecież od niej brałam mieszkanie. Zostały zatem wymienione okna, wyremontowana generalnie łazienka oraz zamieniłam drzwi wewnętrzne (2szt) na harmonijkowe - tyle było zmian jakie dokonałam. Po wprowadzce wystąpiły problemy z prądem w kuchni inaprawa wiązała się z kuciem całego mieszkania na co babcia nie wyraziła zgody (doszłyśmy do wniosku, że to za duży koszt) i mąż podłączył po wierzchu ściany i sufitu kabel abyśmy mieli górne światło.
Dwa miesiące temu się wyprowadziłam do innej miejscowości. Mieszkanie zostawiłam w czystości.
Nie mogłam się dogadać co do terminu spotkania z ciotką i kuzynem, chciałam być przy odbiorze mieszkania, oddać klucze, pokazać rachunki itp oraz omówić wygląd mieszkania (brałam pod uwagę,że coś moze im się nie spodobać). Kuzyn przyjeźdzał bez wcześniejszego informowania mnie o tym, stwierdził że nie potrzebuje się ze mną spotykać bo nie ma o czym i z kim rozmawiać i mam zostawić klucze babci. Po 3 próbach spotkania zostawiłąm klucze babci.
Po ich oględzinach stwierdzili, że mieszkanie jest zdewastowane ( w ich mniemaniu) i że mam natychmiast wstawić brakujące drzwi i naprawić prąd w kuchni. Mają też pretensje, że nie pytałam się ich o zdanie co do wykonywanych prac w mieszkaniu, a okna i łazienkę zrobiłam dla siebie , nie dla nich więc w ogole nie biorą tego pod uwagę. Ogólnie jest wielkie zamieszanie.
Ja uważam, że sprawa przestała mnie dotyczyć z dniem oddania kluczy dla babci. Nie chcieli się ze mną spotkać osobiście, przez 7 lat nikt się mieszkaniem nie interesował więc nie wykonam ich "życzeń".
Czy są ew w stanie coś ode mnie wyegzekwować? Jakoś mi zaszkodzić? Czy mam racje ?
p.s. babcia jest już osobą starszą i schorowaną, nie jest w stanie wejść i zobaczyć mieszkania i ja osobiście nie chcę jej w to mieszać
Będę wdzięczna za jakiekolwiek pomocne odpowiedzi
|