Początkujący | Wypowiedzenie najmu (brak umowy pisemnej, jest pisemna deklaracja zawarcia umowy).
Boimy się, że sytuacja opisana poniżej się powtórzy i chcemy złożyć wypowiedzenie, problem polega na tym, że:
a)wynajmująca słownie zadeklarowała się podpisać umowę na czas nieoznaczony natomiast na dokumencie nie ma informacji o okresie na jaki zostanie zawarta umowa, co za tym idzie nie wiem jaki przysługuje mi okres wypowiedzenia? Dziś przez telefon powiedziała, że mamy czas do 30. Przy czym zapłaciliśmy jej za jeden pełny miesiąc a wprowadziliśmy się 5 (data dokumentu), moim zdaniem mamy miesiąc ponieważ umawiała się na czas nieokreślony, ale z drugiej strony najem bez umowy musi trwać rok.
Jeszcze powiedziała nam, że dom już sprzedała więc mogłaby nas nawet dziś wyrzucić….
b) swoje dane zapisała tak, że są nieczytelne i teraz jest problem ponieważ nie chce nam ich podać a ja muszę coś wpisać na wypowiedzeniu znam jej imię i wiem gdzie mieszka, a nazwiska nie mogę odczytać, jak mogę je uzyskać?
c) ponadto powiedziała, że z uwagi na „zniszczenia”(chętnie bym Wam zamieściła zdjęcia, żebyście to zobaczyli na własne oczy) może wypowiedzieć umowę z dnia na dzień, czy to nie jest tak, że najemca musi nie chcieć tych zniszczeń naprawić i nadal „niszczyć” a narzeczony zobowiązał się przywrócić wszystko do stanu poprzedniego (niestety chwastów po kolana nie uda nam się wyhodować, ani usyfić tak domu jak go zastaliśmy)?
Jeżeli kogoś interesuje szczegółowy opis sytuacji to zapraszam do lektury:
04.08.16 przyjechaliśmy wpłacić kaucję i czynsz za pierwszy miesiąc do nowo wynajmowanego domu. Tego dnia właścicielka była „zmęczona” i nie mogła przygotować umowy, więc poprosiliśmy ją, żeby napisała na kartce, że przyjęła kaucję, czynsz i zobowiązuje się w najbliższym czasie podpisać umowę.
21.08.2016r po jednej nieudanej próbie połączenia wykonanej o godzinie 11:22 tego samego dnia wynajmująca bez wcześniejszego umówienia wizyty przyjechała z obcymi ludźmi pod nasz adres (godzina 12.) i zażądała wpuszczenia do ogrodu, tłumacząc się tym, iż „nie odbieramy telefonów”, a także podając informację, że poprzedni najemcy wyprowadzili się nie wypowiadając umowy, więc wynajmująca chciała sprawdzić, czy „wszystko jest w porządku”.
Po wpuszczeniu na działkę poinformowała najemcę (mojego narzeczonego) o tym, że zamierza sprzedać dom. Na pytanie o termin, w którym musimy się wyprowadzić udzieliła odpowiedzi, że się nie spieszy i sprzeda go w ciągu roku po czym dodała, iż widzi, że „urządzamy pod siebie, ale w życiu tak bywa”. Dodatkowo upomniała najemcę odnośnie zapalonego światła, pomimo iż po stronie najemców jest pokrywanie opłat licznikowych. Po obejrzeniu działki przez wynajmującą i osoby z którymi była, przekazała najemcy informację o tym, aby jeśli ktoś przyjedzie oglądać dom nie wpuszczał go. Sugerując tym samym, że bez wcześniejszego uzgodnienia z nami będzie zapraszała potencjalnych kupców.
Tego samego dnia w godzinach wieczornych nie było nas w domu i nie wzięliśmy ze sobą telefonów, wynajmująca dzwoniła do nas o godzinie 19:52, 19:53 i 19:59. Po naszym powrocie ok. godziny 21. zastaliśmy pod bramą wynajmującą i mężczyznę nie będącego stroną umowy (jakiś jej „niedoszły narzeczony”). Poinformowała nas, że nie weszła sama ze względu na kulturę osobistą. Fakt, że wynajmująca pomyślała, iż mogłaby pod naszą nieobecność wejść do domu, wzbudził w nas uzasadnioną obawę, że w przyszłości taki incydent mógłby mieć miejsce, co odebraliśmy jako zapowiedź ewentualnego naruszenia miru domowego.
Ponownie zażądała wpuszczenia do domu ponieważ „chciała porozmawiać”. Po wejściu do domu wynajmująca i wspomniany mężczyzna, zaczęli podnosić na nas głos, w końcu się awanturować nie pozwalając nam na udzielenie odpowiedzi. Wynajmująca po mojej prośbie o nie przerywanie i podczas próby wypowiedzenia się, bez zgody opuściła kuchnię w której przebywaliśmy i w celu obejrzenia pomieszczeń poszła do łazienki, w której znajdują się nasze osobiste rzeczy, a także do pokoju, w którym pracuje, więc znajdują się rzeczy służbowe w tym dokumenty. Wynajmująca bez pytania o zgodę udała się również do pomieszczenia znajdującego się pod domem, chodziła po wynajmowanym domu i działce nie pytając o pozwolenie, jakby była u siebie, a przecież wynajmowany lokal dla wynajmującego staje się lokalem cudzym.
Przyczyną najścia był fakt przenoszenia przez nas ze środka działki wielokątnego terenu wyznaczonego do uprawy pod ogrodzenie na tyłach domu, gdzie poprzedni najemcy wcześniej hodowali miętę. O chęci zdemontowania ogrodzenia i przeniesienia powyższego ogródka narzeczony poinformował wynajmującą ponad tydzień wcześniej, na co wyraziła zgodę, mówiąc, że „nie ma problemu” i podkreśliła, że zależy jej na tym aby obecne na działce skalniaki pozostały nienaruszone. Spór ten wyniknął z nieporozumienia spowodowanego brakiem omówienia szczegółów, a także z powodu braku pisemnej umowy najmu, w której tego rodzaju kwestie byłby uregulowane (chociaż prawdę mówiąc raczej zmieniła zdanie ponieważ znalazła w końcu kupców). Zatem nazwane przez wynajmującą „wykopki” powstały nie z powodu złej woli najemcy, który zobowiązał się przywrócić wykonane w jego rozumieniu ulepszenie do stanu poprzedniego w chwili zwrotu. Na zapewnienia dotyczące wyrównania obecnie rozkopanego fragmentu działki i zasiania tam trawy wynajmująca nie reagowała w dalszym ciągu podnosząc głos.
Drugą kwestią w sprawie, której Wynajmująca miała zastrzeżenia i o którą najdłużej się awanturowała w wynajmowanym przez siebie domu, był fakt spalenia części drewna kominkowego, do czego wydaje mi się, że mieliśmy prawo (art. 666 i 683 k.c. ?), które zostanie zwrócone (zgodnie z art. 681 i 675 k.c. ?), ponadto wynajmująca zażądała, aby stan drewna przez cały czas najmu był taki sam jak w momencie zawarcia umowy (wydaje mi się, że art. 222 k.c. sugeruje, że jeśli mamy prawo do korzystania z wynajmowanego domu zgodnie z przeznaczeniem to nie może żądać abyśmy w trakcie trwania umowy coś zwracali, dopiero kiedy się zakończy).
Kolejnym tematem sporu był rzekomy bałagan w domu podczas niezapowiedzianej wizyty, który wynajmująca określiła słowami „burdel i syf jakiego w życiu nie widziałam”.
W momencie wprowadzenia się zastaliśmy dam lepiący się od brudu i kurzu: lodówka miała wewnątrz zaschnięte, psujące się zabrudzenia, z zewnątrz była oblepiona starymi zniszczonymi i brudnymi naklejkami, blat kuchenny i stół musieliśmy myć kilkukrotnie, żeby nadawał się do użytku, na zlewie, wannie, umywalce oprócz kamienia, osadów i plam znajdowały się czarne zabrudzenia, które z trudem udało nam się usunąć przy użyciu specjalistycznych środków; sedesy i bidet były zabrudzone najprawdopodobniej ekskrementami. W domu były zostawione między innymi takie rzeczy jak: przesiąknięty moczem materac, gnijące ogórki, zakurzone, brudne słoiki oraz stare lepiące się od kurzu naczynia. W studni znajdującej się na działce było gniazdo os, a w domu kilkanaście pająków wielkości od 3 do 5 cm, które usunęliśmy na własny koszt. Ponadto stan wcześniej wspomnianego fragmentu działki przeznaczonego pod uprawę, jak i samej działki mam na zdjęciach (krzaczory do kolan itd.) w związku z czym zmiany zostały dokonane naszym zdaniem zgodnie z art. 676 k.c. (wynajmująca była o nich poinformowana) i zgodnie z nim zostaną przywrócone do stanu poprzedniego przed chwilą zwrotu wynajmowanego domu. Jedynymi rzeczami jakie można było uznać za bałagan w chwili niezapowiedzianej wizyty wynajmującej były jeszcze nie rozpakowane do końca nasze rzeczy, spakowane w pudełka naczynia i inne drobiazgi pozostawione w domu z których nie chcemy korzystać, drobinki z psiego posłania na podłodze, których jeszcze nie zdążyliśmy zamieść a posłania naprawić i brudne naczynia po kolacji znajdujące się w zlewie. Ten bałagan w naszym odczuciu jest wynikiem normalnego użytkowania domu i w chwili niezapowiedzianego najścia wynajmująca nie powinna mieć o to do nas pretensji, ani tym bardziej określać tego jw.
Ostatnią rzeczą z powodu której Wynajmująca doprowadziła do powyższej sytuacji jest dół wykopany przez psy. Usłyszeliśmy, że poprzednio na tej działce było 6 psów i żaden nie kopał, co jest niezgodne z prawdą, gdyż dół o którym mówimy wcześniej znajdował się w tym miejscu, więc go nie zasypywaliśmy i pozwoliliśmy tam kopać naszym psom, aby nie kopały w innych częściach działki, o czym z resztą podczas jednej z poprzednich wizyt wynajmująca została poinformowana i nie wyraziła sprzeciwu.
Dodatkowo wynajmująca podczas najścia powiedziała, że nie wie czy podpisze umowę najmu z „tak niepoważnymi ludźmi”, a od 04.08.2016r uchyla się od zobowiązania, odmawia sporządzenia i podpisania umowy najmu (co potwierdziła również podczas rozmowy telefonicznej mającej miejsce dzień po zajściu). Pomimo wcześniejszego zapewnienia, że dom sprzeda za rok tym razem przez całą wizytę chwaliła się, że już ma kupców „za duże pieniądze”, dla których „pieniądze nie mają znaczenia”, co naszym subiektywnym zdaniem było bezpośrednią przyczyną nagłej zmiany nastawiania wynajmującej, najścia i wszczętej kłótni
(na potwierdzenie mamy zrzut ekranu z ofertą sprzedaży domu zaktualizowaną w dniu najścia zawierającą nieaktualne zdjęcia, z okresu kiedy dom i ogród były w znacznie lepszym stanie, najprawdopodobniej sprzed kilku lat).
W związku z tym, wynajmująca okazała osobą nie szanująca prywatności i naszym zdaniem nie respektującą praw najemców, a także ignorującą posiadane wobec nas zobowiązanie (pisemna deklaracja, że podpisze umowę). Zakłócała spokój nieumówionymi najściami w obecności osób niebędących stroną umowy, bez pozwolenia oglądała pomieszczenia domu zawierające rzeczy osobiste i służbowe, obrażała nas wypowiadając się wulgarnie i krzycząc na nas; na całe szczęście jeszcze nie weszła bez pozwolenia, ale decyzja zapadła: wyprowadzamy się (ja się boję tu nawet oddychać bo nie wiem czy za chwilę nie zobaczę jej pod bramą, albo coś jej nie strzeli do głowy) tylko tak… kaucji na pewno nam nie odda, więc nie ma opcji, żebym teraz przez kilka dni załatwiła kilka tys na kolejną kaucję i pierwszy czynsz, jak to jest z wyprowadzką, kiedy musimy itd.?
|