Witam,
moja historia jest prawdopodobnie podobna do innych....
Moi rodzice chcą przepisac dużą działkę na mnie, ale pojawił się PROBLEM w postaci naszej sąsiadki! Otóż był geodeta, który wytyczył granice działki, z uwzględnieniem pkt, które otrzymał w starostwie i okazało się, iż jedna z granic, nie przebiega w "miejscu", które uznawane było "od dziada -pradziada" za granicę gospodarstw. Dawno temu te dwie działki stanowiły jedną własność, która z biegiem lat była podzielona na dwa gospodarstwa.
Geodeta wyznaczył pkt-y, wbił "kołki" i wyszło,że granica przebiega w działce sąsiadki. w odległości ok.1-1,50 od uznawanej do tej pory między sasiadami granicy. Powstała wielka awantyra "o miedzę".....
Z tego co wiem, to sąsiadka może z powództwa cywilnego załozyć moim rodzicom sprawę o granicę między tymi działkami, ale czy jej sprzeciw, bez założenia sprawy, może wstrzymać dalsze prace związane z przepisaniem tej działki na mnie?
Jeśli ktoś jest w stanie coś mi podpowiedzieć na ten temat, a może ma jakieś uwagi z własnego doświadczenia, będę wdzięczna