Wynajmowałam przez 4 lata mieszkanie i płaciłam wynajmującemu do rąk własnych 1000zł plus opłaty. Było wszystko ok, dopóki nie został odłączony prąd, gaz i wynajmujący oszalał, mówiąc ,ze nie dawałam mu pieniędzy. Miał już w głowie pewnie plan, zeby zarobić. Wyprowadziłam się stamtąd i jakie było moje zdziwienie , jak przyszło przdsądowe wezwanie do zapłaty 40000zł

Sprawa trwała pół roku, sąd dał wiarę wynajmującemu, że nie płaciłam złotówki i nie mogł sie doprosić pieniędzy. Przedsawił zaległe rachunki, a ja nie miałam dowodów na to, że płaciłam..Kto by pomyślał, że zostanę tak perfidnie oszukana. Mam wyrok na blisko 60000zł, tydzień na złożenie apelacji. Proszę Panstwa o pomoc. czy mam w ogóle szansę wygrać apelację?