Początkujący | Pomocy. Niesłuszne wezwanie do zwrotu wartości nakładów na nieruchomość
Sytuacja znajomych. Chcę im jakoś POMÓC, coś doradzić, ale nie wiem jak.
Imiona są przypadkowe.
Znajomy Adam był w związku małżeńskim z Ewą ok. 14 lat, mieli dzieci. Ewa od niego odeszła. Miała innego na boku i odeszła. Obecnie jest z innym facetem. Adam się z tym pogodził, pozwolił jej odejść, rozwód brali za porozumieniem stron, bo nie chcieli prać brudów i ciągnąć sprawy latami. Po rozwodzie Adam też sobie kogoś poznał i mimo niepowodzenia z pierwszą żoną nie jest teraz sam. W trakcie trwania małżeństwa Adama z Ewą, matka Ewy - Pani Anna, mimowolnie wzięła na siebie kredyt, ok. 100 tys, a że ma jeszcze 3 córki to część pieniędzy z kredytu dała Ewie, cześć trzem pozostałym córkom i ok.10 tys. zostawiła dla siebie. Ok. 60 tys. przypadło Ewie, ale Adam tych pieniędzy nie widział na oczy, bo dysponowała nimi Ewa. Adam i Ewa początkowo, po ślubie, mieszkali u rodziców Adama i mieli sobie adaptować stary strych na poddasze mieszkalne, ale Ewa nie była zgodna i pokłóciła się z teściami. W wyniku kłótni postanowiła przeprowadzić się do bloków wraz z nabuntowanym na swoich rodziców Adamem. Mieszkając blokach żyła za pieniądze, które dostała od swojej matki z tego kredytu i spłacała za to czynsz i odstępne, a Adam zarabiał na bieżące rachunki. Po kilku miesiącach okazało się, że wynajem jest drogi i wrócili z powrotem do rodziców Adama (pokornie). Rodzice pozwolili im zaadaptować sobie poddasze na mieszkalne. Trzeba było zmienić pokrycie dachu na nowe, podnieść ściany o 2 pustaki i powstawiać ściany działowe oraz doprowadzić media i zrobić wszystko pod klucz. Adam pracował, a po pracy dużo na górze zrobił sam, Ewa coś tam dołożyła z tych pieniędzy, a część dołożyli im rodzice Adama. Adam i Ewa nie dostali tych pieniędzy z kredytu za darmo. Matka Ewy wzięła te pieniądze z banku i dała Ewie pod warunkiem, będą spłacać co miesiąc raty i spłacali je od 2013r. do 2020r., potem nastąpiły między nimi komplikacje, ona znikała nie wiadomo gdzie, okazało się, że miała innego. Nie wiem jak oni zdołali się rozliczyć, ale spłacali jakąś część. Ewie ciągle coś nie pasowało. Zrobili sobie górę, przeprowadzili się, ale Ewa po pewnym czasie kłótni z Adamem, wyprowadziła się z domu, zabrała dzieci i zażądała rozwodu za porozumieniem stron. Rozwód przebiegł sprawnie. Okazało się, że wynajęła sobie mieszkanie do którego się przeprowadziła. Teraz mieszkają tam oboje z jej kochankiem. Po rozwodzie Ewa wraz z matką (tą która wzięła kredyt na siebie) poszła do adwokata, złożyły tam pełnomocnictwo i najpierw Adam dostawał listy, że w terminie 14 dni ma zwrócić Ewie te rzekome 60tys., które dostała od matki i które rzekomo zainwestowała w adaptacje poddasza na mieszkalne. Ewa nie ma na to żadnych faktur, dowodów, a Adam wie, że cała ta kwota nie była przeznaczona na poddasze, bo Ewa oprócz tego, że jakiś czas żyła za te pieniądze to jeszcze za nie tankowała, kupowała sobie ubrania i chodziła do kosmetyczki. Jednym słowem trwoniła je. Adam nie wie ile z tych pieniędzy Ewa dołożyła na remont poddasza, bo nikt tego nie liczył, a faktury czy paragony za cokolwiek są pogubione lub zostały wyrzucone. Adam nie dostał tych pieniędzy do ręki, a teraz obie kobiety na czele z adwokatem żądają zwrotu całej kwoty mimo, że od 2013r. Adam spłacał ten kredyt dając matce Ewy pieniądze na spłatę rat. Adam i Ewa nie mieli wcześniej zdolności kredytowej, Adam nie podpisywał żadnych dokumentów związanych z kredytem, a teraz przychodzą mu pisma, że ma to wszystko spłacać w terminie 14 dni tak jak by on był kredytobiorcą i mimo, że część pieniędzy już dał Pani Annie na raty to kobieta wraz z córką chcą całość czyli 60 tys. Adam zignorował te listy, bo on żadnych kredytów na siebie nie brał i nikogo o to nie prosił, ale na tym nie koniec. Niedawno przyszło podobne pismo do rodziców Adama czyli do teściów Ewy, bo to owi rodzice są właścicielami domu, którego poddasze uległo adaptacji i Ewa z matką Anną za pośrednictwem adwokata żądają zwrotu pieniędzy, a adwokat pisze, że rodzice Adama, jako właściciele domu, stali się dłużnikami. Rodzice Adama nie wiedzieli o tym kredycie, w ogóle nie mają z tym nic wspólnego, dom jest ich, a Adam z Ewą tylko u nich mieszkali. Rodzice Adama nie zdążyli nic im przepisać synowi i synowej, bo widzieli, że nie jest między nimi dobrze. Na koniec Ewa się po prostu wyprowadziła i wzięli rozwód.
Adwokat w piśmie pisze, że rodzice Adama się bezpodstawnie wzbogacili. Oni nie mieli wpływu na to czy Ewa przyjmuje pieniądze od swojej matki i na co je wydaje. Adwokat powołuje się na art. 406 kodeksu cywilnego i pisze, że rodzice Adama jako właściciele nieruchomości są zobowiązani do zwrotu korzyści, która zwiększa wartość domu w sposób oczywisty. Na koniec są wzmianki o komorniku, o tym, że na razie to pismo ma charakter polubowny, ale jak się nie dostosują to sprawa trafi do sądu i obciąży ich kosztami za sprawy sądowe.
Co w takiej sytuacji mają zrobić rodzice Adama i sam Adam, od których była żona Ewa wraz ze swoją matką Anną żądają zwrotu 60 tys.?
Czy te kobiety w ogóle mają do tego podstawy?
Nikt nie kazał Ewie się wyprowadzać z domu i mieć kogoś na boku, a jej matce nikt nie kazał brać żadnych kredytów.
Rodzice Adama nie mają pieniędzy żeby oddawać cokolwiek.
Ich syn Adam robociznę wykonał własnymi rękami.
Nie ma żadnych dowodów, że środki, jakie pobrała matka Ewy zostały przeznaczone na adaptacje poddasza na mieszkalne.
Moim zdaniem takie wezwanie jest bezpodstawne, a obie Panie nie mają jakichkolwiek dowodów na to, że coś z tych pieniędzy było przeznaczone na poddasze. Nikt nie namawiał matki Ewy żeby dawała coś córce i brała pożyczkę na siebie. Ona teraz nie ma pewnie pieniędzy na spłatę, bo córka z zięciem się pokłócili i już zięć nie spłaca rat.
|