Jesli zawarcie takiej umowy byloby warunkiem sine qua non otrzymania takiego urlopu rozwiazanie to byloby troche bezsensowne bo przepis art.103 prim nie gwarantowalby w praktyce niczego ptacownikowi. Zwazywszy na wspomniany przez Pana wczesniej art. 103.4 §3 i zawartej w nim normie mowiacej o braku potrzeby zawarcia takowej umowy gwarantuje rowniez mozliwosc uzyskania praw urlopowych przez osoby ktore umowy nie zawarly. Ponadto moim zdaniem przepisy zwiazane z urlopem szkoleniowym sa blankietowe i maja one spelniac role jakoby minimum gwarancji dla pracownika, ktore stanowia dolna granice przywilejow jakie moze zawrzec w umowie pracodawca z pracownikiem na tej plaszczyznie.
W moim przypadku akurat udowodnienie swiadomosci pracodawcy o tym iz zatrudnia studenta nie stanowiloby trudnosci, poniewaz w poczatkowej fazie zatrudnienia przyjety bylem na umowe zlecenia, a pracodawca otrzymywal ulgi zwiazane z zatrudnieniem studenta, a ja musialem sie w tym okresie okazywac wazna legitymacja studencka ktora byla kserowama a ponadto podpisywalem deklaracje, ze jestem studentem.
Wydaje mi sie ze kluczowe znaczenie ma art. 103.4 § 3 ktory zobowiazuje do zawarcia umowy tylko wtedy kiedy pracodawca chce sie zabezpieczyc przed odejsciem pracownika z pracy po ukonczeniu studiow. Wynika z tego to ze taka umowa jest swoistym zapewnieniem dla pracodawcy przed odejsciem wykwalifikowanego pracownika. Natomiast jesli pracodawca nie zastrzega sobie takiej klauzuli to interes pracownika nie wymaga podpisania takiej umowy.
Przepisy dotyczace urlopu szkoleniowego wywoluja liczne spory interpretacyjne, wiec przydalby sie jasny komentarz doktryny w tej sprawie, a moze nawet i interpretacja Sadu Najwyzszego. Rozwiazaniem moze byloby tez zamienienie mocno niedookreslonego stwierdzenia "wyraza zgode (pracodawca)" na chociazby "pracodawca posiada wiedze o podnoszonych przez pracownika kwalifikacjach".
Moze spotkal sie ktos z taka sytuacja w praktyce i opowie jaki byl przebieg?
|