Ze wstępnej rozmowy w listopadzie, gdzie oznajmiłam szefowi, że szukam pracy u sąsiadów, on powiedział ze zacznie działać jak będzie wypowiedzenie na biurku. I wtedy zacznie szukać. Jeśli to będzie wymagać przeprowadzenia konkursu to jestem uwalona...Jakoś jak zawsze wyjeżdzam na urlopy , Wydział nie upada, dają sobie radę! Sądze ze szef mnie wyśmieje...

A co by było gdybym oznajmiła ze po prostu wyjeżdzam i w najgorszym wypadku porzuciła pracę? Wolę tego nie robić, ale jestem po prostu uwalona tą umową

Czy nie da się tego naprawde obejść jakos?