Witam serdecznie użytkowników forum, jest to mój pierwszy post.
Moja dziewczyna od około miesiąca pracuje >na czarno< w bistro jako kierowca (również zmywa naczynia itd). Nadmienię także, że nie posiada badań sanepidu, jeśli jest to istotny fakt.
Przez pierwsze kilka dni rozwoziła jedzenie samochodem szefowej (stary fiat seicento). Niestety, pewnego razu przetarła zderzak i zbiła halogen (nie stłuczka, po prostu zahaczyła o jakiś słupek, zauważyła dopiero po dojechaniu do miejsca pracy).
Po kilku tygodniach, mianowicie od wczoraj, szefowa wraz z mężem domagają się 300zł za niezrealizowaną jeszcze naprawę. Człowiek, z którym dzielę mieszkanie jest wykwalifikowanym lakiernikiem i uważa, że cena usługi jest niedorzeczna. Halogen do Seicento kosztuje 30zł, lakierowanie takiego przetarcia kosztuje około 80zł, zaś lakierowanie całego zderzaka (co nie ma sensu, przetarcie nie jest na tyle duże, by istniała potrzeba malowania całości) kosztuje maksymalnie 200zł. W takim razie postanowiliśmy z dziewczyną, że zaproponujemy pracodawcy naprawę usterki we własnym zakresie - znajomy lakiernik może zrobić nam to za koszt materiałów, co wyjdzie znacznie taniej a efekt z pewnością będzie w 100% zadowalający.
Szefowa z mężem twierdzą, że interesuje ich tylko i wyłącznie zapłata za wyrządzone szkody, które naprawią u zaufanego lakiernika.
Reasumując, dziewczyna wyrządziła szkody i wyraża chęć naprawy w/w szkód, pracodawca zaś nie zgadza się na to i koniecznie chce dostać za to 300zł. Moim zdaniem jest to próba wyłudzenia pieniędzy - skoro można to zrobić ZNACZNIE taniej i równie efektywnie, to nie widzę powodu, by płacić te 300zł. Liczy się, żeby zderzak był naprawiony, przecież to oczywiste.
Dodam jeszcze, że szefowa zaproponowała, aby dziewczyna pracowała u niej kilka dni za darmo, wówczas nie będzie żądać w/w pieniędzy.
Nazajutrz moja kobieta nie przyszła do pracy, cały dzień płakała i była zmartwiona zaistniałą sytuacją i niepotrzebnym długiem.
Dostała sms, zacytuję:
Masz czas do wieczora zeby sie okreslic kiedy uregulujesz za uszkodzony samochod. wykaz się troche inteligencja
Nie odpowiedziała. Później dostała już tylko sms z groźbą, że pójdzie na policję.
Wątpię, żeby faktycznie poszli z tym na policję, jeżeli zaś to zrobią, to jak się bronić? Czy można zgłosić ich do sądu pracy, bądź innej instytucji?
Pozdrawiam i liczę na pomoc!