Mój problem przedstawia się następująco.
Kilka lat temu zostałam sama z córką. Mąż nie płacił alimentów dobrowolnie, więc wystąpiłam na drogę postępowania sądowego. Sąd zasądził alimenty jeszcze za kilka miesięcy wstecz. Tuż po wyroku mój mąż nadal nie wywiązywał się ze swojego obowiązku. Urosła więc kilkutysięczna zaległość. W związku z tym wystąpiłam z wnioskiem do komornika o wszczęcie egzekucji. Zaczęło się zajmowanie wynagrodzenia za pracę. W tym czasie mój mąż zakupił samochód. Na mój wniosek samochód został zajęty. Na początku bieżącego roku mój mąż sprzedał samochód członkom najbliższej rodziny. Komornik wezwał mnie do zajęcia stanowiska, czy zwalniam samochód spod egzekucji czy też nie. Ponieważ sprawa wydała mi się grubymi nićmi szyta i mająca na celu tylko i wyłącznie zwolnienie samochodu spod egzekucji i przepisanie go na rodzinkę, nie wyraziłam na to zwolnienie zgody. Kilka dni temu otrzymałam pozew. Rodzina męża wystąpiła z powództwem o zwolnienie ruchomości spod egzekucji. Twierdzą, że mój mąż nie powiedział im o zajęciu i samochód nabyli w dobrej wierze. Oczywiście wiedząc jakie relacje panują w ich rodzinie nie daję temu wiary. Ale sąd tych relacji nie zna. Jakie mogę teraz ponieść konsekwencje tego, że chciałam zabezpieczyć córkę? Czy to ja poniosę koszty sądowe?
Proszę o pomoc, bo nie wiem, jak się zachować. Nie mam ochoty ponosić kosztów i konsekwencji tego, że mój mąż nie wywiązywał się ze swoich obowiązków i ponoć oszukał rodzinę.