Witam. Nie tak dawno temu dziewczyna-matka dziecka(1,5roczne), ktore razem wychowywalismy(na rownych prawach), chciala pojechac "na wakacje" za granice(ue)---> ok mialo byc pieknie podpisalem zgode na wyrobienie dowodu. wyjazd na "wakacje" planowany byl powiedzmy na lipiec, a 2tyg przed umowionym wyjadu wracam z pracy i okazjuje sie ze juz wyjechali bez mojej wiedzy. mam kontakt z synem na skype, ale on jeszcze nie mowi, a adresu ich zamieszkania nie znam. matka dziecka mi nie ma zamiaru udzielic takiej info.
pomozcie mi.co ja mam zrobic?!
nie moge wiedziec gdzie mieszka, wyjechali jak mnie nie bylo?!
czy jest szansa na zrobienie czegokolwiek zeby rozwiazac ten problem?!
gdzie mam sie udac?
(jeszcze przegryzlem jak pojechali, ale zeby adres zamieszkania mojego dziecka byl tajemnica i jezeli sie bede domagal to nie bedzie nawet video-rozmow.
rozum i uczucia mowia mi ze prawnie i moralnie podchodzi to pod porwanie:/


(jak by co to jestem nie karany, zawsze chcialem tylko dobra dziecka i nigdy nie bylo problemow typu agresja.)
z gory dziekuje za kazda wypowiedz.