22-11-2015, 00:05
|
| Początkujący | Szanse w sądzie oraz Wyjazd matki z dzieckiem zagranice bez zgody ojca...
Witam.
Moja sprawa wygląda następująco. Od pół roku moja ex-partnerka (i matka mojego dziecka) próbowała zmusić mnie żebym ją zostawił. Oczywiście tego nie zrobiłem. Mniej więcej 2 miesiące temu oznajmiła, że się rozstajemy. Więc 2 tygodnie temu rozpocząłem rozmowę na ten temat ponownie bo żadnych kroków nie zrobiła w tym kierunku. Wtedy oznajmiła mi, że w następnym tygodniu to zrobi. Zapytałem więc z kim zamierza to zrobić, bo wiedziałem, że nie ma już pieniędzy. Spodziewałem się, że kogoś ma bo już 6 razy w ciągu 3 lat miałem to samo. Więc wcale by mnie to nie zdziwiło, jednak jest tak perfidna, że zdołała mnie ponownie zaskoczyć. Jej "mężczyzną" okazał się trener piłki nożnej naszego 5 letniego syna i zarazem tatuś przedszkolnej miłości mojego syna. Ów mężczyzna ma 43 lata (ona 24) i ma dwójkę dzieci z dwiema kobietami, jedną właśnie zostawił dla mojej partnerki. Treningi, na które syna zapisaliśmy miały na celu zbliżyć małego do niego. W dniu gdy mi o tym powiedziała wyprowadziła się z nim. przez dwa dni (weekend) mieszkali u jej babci, której nie było w domu, gdy babcia wróciła przywieźli małego do mnie w niedzielę wieczór i odebrali we wtorek wieczorem jak już wynajęli mieszkanie. W środę zabrała wszystkie swoje rzeczy (ubrania bo nic wiecej nie miała) i rzeczy małego. Wyprowadzili się na osiedle gdzie jest bardzo słaby dojazd zarówno do przedszkola jak i do jej pracy (ona pracuje 5 min od przedszkola). W czwartek pojechałem do nich się dogadać. Chcieli zmienić małemu przedszkole, żeby miał bliżej. Syn miał problemy z zaklimatyzowaniem się w przedszkolu i ma małe braki. Dostałem pismo od jego wychowaczyni, w którym stanowczo odradza zmianę przedszkola. Ja również się na to nie zgodziłem. Pani adwokat, którą wynająłem również mi tak doradziła. Złożyłem wniosek do sądu o ustalenie miejsca zamieszkania przy mnie. W chwili obecnej matka jest od miesiąca na zwolnieniu lekarskim ponieważ złamała nogę. Do końca listopada ma zwolnienie, które jak się chwaliła przedłuży do końca grudnia (już bez gipsu, w chwili obecnej chodzi bez kul już). W czwartek chciałem się dogadać w kwestii małego, żeby uniknąć sądu. Głównym ich tematem było przedszkole, uparli się na jego zmianę argumentowali to tym, że będzie bliżej. Tyle, ze gdy matka będzie pracować to im wszystko utrudni więc nie rozumiałem o co chodzi. Wtedy dowiedziałem się, że partnerka jej faceta nie pozwoliła mu odbierać mojego syna z przedszkola (bo tam chodzi jego córka). Zaoferowałem więc, że ja będę go zaprowadzał i jak trzeba odbierał. Dodam, że on pracuje od 8-20 a ona na dwie zmiany więc w razie popołudniówek jej nie będzie miał kto go odebrać. tutaj też zdecydowałem się im pomóc. Więc ostatecznie miałem mieć małego w weekendy od piątku do niedzieli i co drugi tydzień popołudnia jak ona będzie w pracy oraz że nie będzie jeździł na treningi bo też bym chiał tam być ale teraz to wielki wstyd się tam pokazać bo wszyscy w klubie już wiedzą o co chodzi, proponowałem znaleźć inny klub i powiedziałem że będę to opłacać. Zgodzili się. W piątek przywieźli mi małego, zaprowadziłem go do przedszkola i odebrałem. Weekend spędził u mnie i w niedzielę wieczorem go odebrali. W poniedziałek rano wysłałem do niej smsa "mały w przedszkolu już?" ona oddzwoniła i umówiła się żeby pogadać. Jak się spotkaliśmy oznajmiła mi, że mały jest w nowym przedszkolu... Nie było na to mojej zgody poza tym on jest już zapisany do przedszkola, które opłaciłem i go z niego nie wypisała do dzisiaj. Dodatkowo stwierdziła, że mały będzie u mnie tylko na weekendy i że mam dać alimenty po raz kolejny mimo, że wcześniej miałem zapłacić w ramach tego za przedszkole (470zł). Na tym zakończyła rozmowę i poszła. Tak więc pojechałem do tego przedszkola i zrobiłem mały dym, jasno powiedziaem, że on już przedszkole ma i nie wyrażam zgody na zapisanie go tutaj. Zabrałem syna i powiadomiłem ją o tym. Po 2 godznach przyjechała po syna do mnie i go zabrała. Oczywiście zrobiła awanturę i mam nagrane rozmowy telefoniczne z nią jak mnie wyzywa. Wieczorem zadzwoniła do mnie, że chce się dogadać. Więc następnego dnia pojechałem do nich wieczorem i uzgodniliśmy, że zezwolę na zmianę przedszkola ale chcę brać małego na weekendy i we wtorki do wieczora oraz spędzać z nim popołudnia kiedy ona będzie w pracy. Zapłatę za przedszkolę również zaakceptowali jako alimenty. Chciałem spisać umowę od razu, niestety nie mieli kartki i długopisu bo dopiero tydzień tam mieszkali  . Więc powiedziałem, że spiszę umowę w pracy i jutro przywiozę do podpisania. Zgodzili się. Jednak następnego dnia (w tą środę) jej partner dowiedział się, że ona ma spore długi, o których chyba mu nie wspomniała. Powiedział jej, że tego spłacać nie będzie więc próbowała wymusić spłatę na mnie, że niby ja jej kazałem brać. No i oczywiście do podpisania umowy nie doszło... Do piątku wieczór nie widziałem małego bo mi nie pozwoliła. Wieczorem miała mi go przywieźć ale oczywiście w ramach oszczędności ja musiałem jechać. No i do jutra jest u mnie. Mały nadal uczęszcza do tamtego przedszkola, nie został dalej wypisany tutaj. W jednej z rozmów oznajmili mi, że na święta chcą jechać do jej matki do Norwegii oczywiście odmówiłem, bo też chcę święta z nim spędzić. Później pisała do mnie na facebooku jej matka, żeby mnei przekonać do zmiany decyzji. Dalej byłem na NIE. Później zmiili plany, że pojadą od 1-5 grudnia (wtorek-sobota) również powiedziałem NIE. 6 grudnia syn ma urodziny. Też chcę spędzić z nim urodziny. Zaplanowałem to tak, że w piątek chciałem odebrać go wcześniej (14) iść do kina i do centrum zabaw do wieczora. W sobotę tort i "imprezka" z moimi rodzicami i rodziną, a w niedzielę go odberze wcześnie i będzie świętować z nią. Nie otrzymałem odpowiedzi na to czy się zgadza dlatego podejrzewam, że chce z nim wyjechać. Nie pytają o zgodę i nic nie wspominają o wyjeździe. Ale rozmawiałem, z była partnerką jej faceta i on jej powiedział, że jadą. On nie specjalnie interesuje się dziećmi. Mam podejrzenia, że jak wyjadą mogą nie wrócić. Jak wrócą to zrujnują mi plany i urodziny syna ze mną...
Przedstawiłem sytuację dość obszernie chyba. Więc co będzie jeśli wyjedzie do Norwegii bez mojej zgody? Nawet jeśli będzie to 5 dni?. Jakie będą mieli konsekwencje jeśli zgłoszę to na policję? Co będzie z małym jak to zgłoszę?
Kolejne pytanie jest takie... Jakie są szanse, że w sąd zdecyduje, że miejsce zamieszkania dziecka będzie u mnie? Dodam, że to nie pierwsza taka "akcja" w jej wykonaniu. Może troszkę to opiszę. 21 kwietnia 2012 mieliśmy się pobrać jednak 9 dni przed ślubem stwierdziła, że odchodzi bo ją zaniedbuję i spędzam za dużo czasu przy komputerze. Tu jest prawda, ale zwykle siedziałem wieczorami i to nie ja ją zaniedbywałem tylko ona. Nie chciała żadnego kontaktu, ze mną. Więc spędzałem czas przy komputerze. Główie to ja spędzałem czas z małym bo ona miała wiecznie popołudniówki. Wyprowadziła się do matki, następnego dnia pojechałem po nią do pracy wieczorem z kwiatami, niestety zamiast do mnie wsiadła do innego auta. Jak się okazało to był jej nowy chłopak. Los chciał, że jej koleżanka z pracy jej go odbiła (pracują w małym sklepie osiedlowym). Ta wróciła do domu na tydzień, po tym czasie znowu wyniosła się do matki z małym. Jeździłem codziennie do niego (ona miała ciągle popołudnówki) jak się okazało odeszła ponownie bo miała kolejnego chłopaka (kolega poprzednika). W czerwcu mu się chyba znudziła więc ją zostawił. Ja ją przyjąłem z powrotem bo żyć bez małego nie mogę. Stwierdziła, że najlepiej będzie jak się wyprowadzimy (mieszkaliśmy z moją siostrą) więc w lipcu wynajęliśmy nowe, większe mieszkanie bliżej pracy (przy przedszkolu). Po przeprowadzce w sierpniu zamieszkała z nami "na chwilę" jej koleżanka (która odbiła jej tego pierwszego chłopaka), z chwili zrobiło się pół roku. Wtedy zaczęły się jej imprezki (ja oczywiście z małym siedziałem). średnio 3-4 razy na miesiąc była na mieście. W listopadzie znowu odeszła ale maly był u mnie ona też tu była ale często wychodziła. W grudniu na urodziny małego byliśmy z nim w kinie i wtedy stwierdziła, że chce wrócić do mnie. Oczywiście się zgodziłem. Imprezki były dalej, ale się dogadywaliśmy. Aż do marca... W kwietniu stwierdziła, że się rozstajemy (byliśmy nawet w poradni ale po 2 wizytach stwierdziła, że już nie chce). W maju przyznała się, że kogoś kiedyś poznała na imprezie ale się skończyło, kilka dni później wracałem od siostry i spotkałem ją z małym i jakimś gościem. Zabrałem małego i wróciłem do domu. Ona wróciła na pieszo i przyznała się, że się z nim spotyka. Wyrzuciłem ją z domu, nie wiem gdzie poszła. Następnego dnia zabrała małego i pojechała z nim do ojca (alkoholika). posiedziała tam dwa dni i przywiozła małego do domu. Ona przez kilka dni tylko przychodziła na 2-3 godziny do małego i szła gdzieś. W czerwcu stwierdziła, że chce wrócić. Błagała i płakała, więc zmiękłem. W tym roku był już spokój. Jednak w styczniu na nowo się zaczęło, rozstaliśmy się dalej mieszkała u mnie jednak często wychodziła. Po 2 tyg wróciła i została aż do wakacji gdzie też odeszła do innego ale mieszkając czasami u mnie niby z małym chciała poleżeć i zasypiała... Na koniec sierpnia się zeszliśmy i dotrwała aż do ostatniego sylwestra. Zabrała małego i pojechała do brata, to że kogoś miała wiedziałem bo jej kuzyneczka wstawiła zdjęcie ich jak jechali na imprezę. Oczywiście małego dała mi wtedy w 3 tyg przynajmniej 3 imprezy. Po 10 kasy nie miała więc mały więcej był u mnie niż u niej co było mi na rękę. Jednak pod koniec stycznia wróciła z płaczem jak za każdym razem. Do każdego z nich się przyznała wszystkich poza tym poznanym w klubie i tym ostatnim poznała w sklepie bo to jej klienci byli. Ale wiem jeszcze o 4 innych do których się nie przynała (od kolegi co mieszka na osiedlu gdzie pracowała). Od stycznia zmieniła sklep na taki bliżej domu. Między nami było ok, a nawet dobrze do czerwca jak poznała tego starszego Pana, o którym pisałem na samym początku.
Mam wiele dowodów na jej zdrady. Rozmowy na facebooku (zrzuty z ekranu, zdjęcia z jej telefonu i zdjęcia od kolegi, o którym wspomniałem, który był tak miły i załatwił je dla mnie od kolegów, z którymi się spotykała. W dom i nasze życie angażowała się tylko przez jakiś czas po powrocie do mnie. Gdy ochodziła nic jej nie interesowało. Wiem, że kocha małego i potrafi się nim zająć. Jest dobrą matką, ale za dużo błędów popełnia i jest strasznie nie odpowiedzialna.
Liczę, że ktoś to odczyta i doradzi. Jak wyglądają moje szanse w sądzie i co zrobić z tym ich wyjazdem do Norwegii.
|
| |
22-11-2015, 07:28
|
| Stały bywalec | RE: Szanse w sądzie oraz Wyjazd matki z dzieckiem zagranice bez zgody ojca...
Trudno się to czyta, a w sądzie muszą być jasne i oczywiste sprawy, ważne i mniej ważne, a te małe wyrzucone dla jasności. Do pięciu punktów, lepiej mniej. Uzasadnienie wyróżnione od tekstu, żeby można było je pominąć przy pierwszym czytaniu i doczytać i dopytać stronę na sprawie, jeśli będą wątpliwości. Sąd też człowiek, a ma mało czasu na sprawie. Jeśli nie potrafisz sam, choćby z powodu emocji, niech Ci to ktoś zredaguje.
Co do wyjazdu 1-5 stycznia. Na logikę, będziesz na święta z synem, a urodziny nadrobisz później, synowi mówiąc o tym wcześniej. Oni też mają prawo jakoś żyć. To na logikę, przy dobrych układach, ale układy nie są dobre. Obawiasz się, że zostaną tam na stałe, takie ryzyko zawsze jest, tutaj jest spore.
Sprawy rozstań i powrotów przed ślubem, sąd nie interesują przy wyjeździe z synem do babci. Mógłbyś, co najwyżej wykorzystać to, gdybyś chciał przejąć opiekę nad synem, udowadniając że matka nie ma stabilnej sytuacji zawodowej i życiowej i nie jest to dobre środowisko dla dziecka, a Ty masz lepszą sytuację. Według mnie, masz duże szanse na przejęcie opieki, jeśli wszystko jest, jak napisałeś, weźmiesz dobrych świadków i ktoś Ci to wszystko uporządkuje i pomoże.
Jest jeden słaby punkt w tym wszystkim, przyjmowałeś kilka razy z powrotem swoją partnerkę, zgadzałeś się na wszystko, możesz też być widziany jako niestabilny. Nad tym warto było pomyśleć, jak przekonać sąd, że teraz jest inaczej.
|
| |
22-11-2015, 13:13
|
| Początkujący |
Wiec tak. Probowalem sie dogadac z nia jak to opisalem. Niestety ona ciagle zmienia zdanie. Probowalem ustalic jak spedzimy z malym urodziny i swieta to mnie ignoruje. Nie odpowiada na zadne pytania. Nawet jak pytam kiedy bede mogl go zobaczyc, nie odpowiada. Jest to prawda co napisalem. Wiem, ze troche mnie ponioslo przy opisywaniu tej historii ale do sadu lepiej sie przygotuje. Mam swiadkow. Moja siostre, ktora mieszkala z nami od poczatku oraz kolezanke ex-partnerki, ktora rowniez jakis czas z nami mieszkala. Z ta kolezanka chodzila na imprezy i pracowala z nia. Wiec ona wie wszystko w jej sprawach poza rodzinnych. Niebwyrazam zgody na wyjazd tylko dlatego ze nie wiem kiedy wroca i czy w ogole wroca. Jestem ojcem wiec chyba mam prawo spedzic z nim urodziny i swieta? Czy babcia ma do tego wieksze prawo? Babcia od kiedy maly sie urodzil odwiedzila nas 3 razy mimo, ze nie mieszkala wtedy za granica. Tym bardziej ze w grudniu ma przyjsc kurator w celu ustalenia gdzie dziecko bedzie zamieszkiwac do czasu rozprawy. To dla mnie zbyt podejrzane. Dlatego pytam co moge zrobic w tej sytuacji, zeby uniemozliwic ten wyjazd. Ona to robi celowo.
Czytalem na internecie jakies akty prawne gdzie jest napisane, ze zeby ona mogla wyjechac bez mojej zgody to musialbym byc pozbawiony praw rodzicielskich lub umrzec. Mam pelne prawa bo nikt mi ich nie ograniczyl. Poza sama matka oczywiscie, bo ona mi to ogranicza na kazdym kroku. Malo tego mowi mi w oczy, ze ja nic nie moge bo ona jest matka i dziecko musi byc przy niej... Nie chce dyskutowac i klocic sie z nia przy dziecku. Dlatego pytam co zrobic, bo rozmowa nie daje efektu a klocic mi sie nie chce. Chce to zrobic legalnie zgodnie z prawem i dla dobra malego.
|
| |
22-11-2015, 14:30
|
| Stały bywalec | RE: Szanse w sądzie oraz Wyjazd matki z dzieckiem zagranice bez zgody ojca... Cytat:
Napisał/a Macieej85 Niebwyrazam zgody na wyjazd tylko dlatego ze nie wiem kiedy wroca i czy w ogole wroca. Jestem ojcem wiec chyba mam prawo spedzic z nim urodziny i swieta? Czy babcia ma do tego wieksze prawo? |
Będzie to na Twoją niekorzyść, jeśli Była wyciągnie takie nastawienie przed sądem. Chcesz mieć i święta i urodziny zaraz po nich, w ten sposób chciałbyś zawłaszczyć dziecko i utrudnić kontakty dziecku z pozostałą rodziną.
Sąd stwierdzi, że nie rokujesz na opiekuna, bo będziesz utrudniał, matka co prawda robi to samo, ale z matką już dziecko jest więc jest przyzwyczajone itd.
Poza tym, sądy pracują wolno. Nie jesteś w stanie zablokować wyjazd i w takich sytuacjach lepiej się zgodzić i pokazać, że jesteś chętny na współpracę.
Ja wiem, że się boisz zostania matki z dzieckiem na stałe, ale sąd ocenia fakty, po swojemu, ale jednak tylko fakty.
|
| |
22-11-2015, 18:57
|
| Początkujący | RE: Szanse w sądzie oraz Wyjazd matki z dzieckiem zagranice bez zgody ojca...
Dlaczego na moja niekorzysc? Juz od miesiaca probowalem z nia ustalic co zirganizujemy mu na urodziny, proponowalem imprezke dla jego kolegow w centrum zabaw u nas w miescie . Nie interesowal ja temat. Po poltora tygodnia wystrzelila ze tak zrobimy ale terminow jiz nie bylo. Jak odeszla zaplanowalem z nim to sam skoro mialem miec go na weekendy. Maly nawet nie chce tam jechac jak sie go pytam. On tej babci prawie nie zna bo w ciagu 2 ostatnich 2 lat widzial ja 2 razy. Poza tym ona wyciaga odemnie kase jak tylko moze ale na wyjazd ja stac. No i jest na zwolnieniu lekarskim wiec nie rozumiem co to w ogole za pomysl. Maly ma urodziny 6 ja zaplanowalem mu cos zrobic na 4-5. Zeny 6 ona mogla mu cos wyprawic. Swieta chcialbym tez rozsadnie podzielic a nie, ze chce cale. Nie utrudniam zadnych kontaktow, brat mojej ex 2 dni temu byl u mnie na kawie, drugi dzwonil pogadac. No i jestem chrzestnym u 3 brata. Z jej rodzina mam dobry kontakt nawet lepszy niz ona... W tej chwili ona ma kontakt tylko z rodzina jej partnera bo on nie zostawia jej samej w domu. Dla mojego dziecka oni sa obcymi ludzmi. Dziecko nie jest przyzwyczajone bo mieszkaja tam 2 tygodnie niecale. On jak przychodzi do mnie to pierwsze co kladzie sie na swoje lozko... Poza tym w grudniu ma byc kurator jak od poczatku grudnia malego nie zobacze bo strace weekend to raczej przy wizycie kuratorskiej nie mam szans. Maly w chwili obecnej mowi ze jego dom jest tutaj ale jak 2 tygodnie mnie nie zobaczy to moze mu sie odmienic. Tez musze brac to pod uwage.
|
| | | |