Witam. Proszę o poradę, bo już nie wiem co myśleć...
Mam 2 letniego syna. Jego ojciec toksyczny, zażywający regularnie narkotyki i pijący. Po urodzeniu syna w swoim domu (mieszkamy osobno) założył plantację konopi, za co dostał wyrok w zawieszeniu, zeznawał że na użytek własny, krzaków było sporo. Oprócz tego w podobnym czasie odebrano mu prawo jazdy za jazdę pod wpływem alkoholu. W przeciągu ostatnich miesięcy złamał zakaz jazdy samochodem. Miał już wyrok z 2009 za pobicie, wcześniej jeszcze za posiadanie marihuany. Nie jednokrotnie stosował przemoc wobec mnie, na oczach dziecka. Niestety, zastraszana nie wzywałam policji. Gdy doszło do kolejnej awantury w zeszłym roku poszłam na obdukcję i złożyłam doniesienie na policji. Sprawa była w prokuraturze, toczyło się postępowanie, ale sprawę wycofałam, znów mnie zastraszał, wystraszyłam się... Teraz wiem jaki to był błąd. Odebrałam mu całkowicie władzę rodzicielską w zeszłym roku, na mocy rażących zaniedbywań względem dziecka. Nie pojawił się na ani jednej rozprawie w tej sprawie. Sąd na innym postępowaniu zasądził również alimenty, które oczywiście są płacone nieregularnie, niepełne, sprawa u komornika. Na dziecko się wypiął, ale nagle ostatnio mu się przypomniało, że chce się jednak widywać. Dodam tutaj, że syn ma stwierdzoną od urodzenia wrodzoną poważną wadę serca - zwężenie zastawki aortalnej. Z tego tytułu ma orzeczenie o niepełnosprawności. Staram się również o zasiłek dla siebie jako opiekuna osoby niepełnosprawnej, ponieważ syn ma przeciwwskazania lekarskie do uczęszczania do placówek typu żłobek czy przedszkole, ze względu na możliwe infekcje, które w jego przypadku są bardzo niebezpieczne. Dziecko ze względu na swoją wadę jest w podwyższonej grupie ryzyka względem zachorowania na zapalenie wsierdzia, więc każde zapalenie i ropa w organizmie mogą być niesamowicie niebezpieczne. Dodatkowo wada ta charakteryzuje się bardzo trudną operacją, najlepiej czekać z zabiegiem jak najdłużej się tylko da. Gdy ojciec miał kontakt z dzieckiem wada narosła do pogranicza operacyjnego. W czerwcu zeszłego roku miałam się stawić z dzieckiem na oddział w ramach decyzji jaki zabieg będzie przeprowadzany. W między czasie urwałam kontakt z toksycznym tatusiem i synkowi zaczęło się poprawiać. Gdy pojawiliśmy się na oddziale okazało się, że wada zmniejszyła się aż o 50%!! Lekarze nie wierzyli, że samoistnie doszło do tak ogromnej poprawy!! Wyniki obecnie ma również w normie. O synka dbam, dmucham i chucham. Mimo, że jest mi bardzo trudno samej poświęcam się i staram się nie dawać mu odczuwać mojego zmęczenia czy emocji. Syn w końcu się uspokoił. W końcu ma stabilną sytuację, stabilne życie. Gdy dopuszczałam ojca do dziecka 90% spotkań odwoływał w tym samym dniu, nie pojawił się ani razu w szpitalu mimo że wiedział jak poważna jest sytuacja. Alimenty zaczyna płacić tylko przed rozprawami... Napisał mi, że złożył wniosek o uregulowanie widzeń. Proszę mi powiedzieć co ja mogę zrobić?! Co mogę zrobić, żeby do tego nie dopuścić? Jakie są na to szanse? Ja nie wyobrażam sobie udostępniać mu dziecka, W OGÓLE, a tym bardziej żeby byli sam na sam, bo ojciec dziecka mieszka z facetem, który wyszedł z więzienia w domu, gdzie była plantacja. Oprócz tego sam zaznaczył, że i tak nie będzie się z dzieckiem spotykał tak jak jest we wniosku, ponieważ pracuje w delegacji i czasem zjeżdża raz na miesiąc (a wnioskuje o dwa weekendy w miesiącu). Spotkań pod nadzorem kuratora też sobie nie wyobrażam - mój syn nie zostanie sam z obcą osobą, ponieważ ma tylko mnie i panicznie reaguje na rozłąkę, a każdy stres powoduje u niego komplikacje w sercu. Co mam robić, proszę podpowiedzcie! Złożyłam już pismo do urzędu miasta o przymusowe leczenie względem ojca dziecka opisując naszą przeszłość. Jakie mam szanse, żeby do spotkań nie doszło i żebym mogła już w końcu żyć spokojnie?

Jak siebie i dziecko uwolnić od tego faceta?