"Hokus pokus nagle testament się odnalazł!" czyli o zatajeniu testamentu
Witam
Mam następujące pytanie:
W 2008 roku zmarł mój ojciec. Została przeprowadzona sprawa spadkowa, która stanowiła o podziale jego części mieszkania 50% dla siostry, 50% dla mnie. Niedawno zmarła moja matka, która całą swoją część notarialnie przepisała mnie (dlatego, że siostra w przeszłości dużo dostała od rodziców i matka uznała, że tak będzie sprawiedliwie). Co oznaczałoby, że mam prawo do 75% wartości mieszkania (nie licząc zachowku, o który siostra mogłaby się starać).
Na sprawie spadkowej po śmierci mamy, okazało się, że siostra „odnalazła” testament ojca, według którego to ona ma jednak prawo do całej jej części. Piszę „odnalazła” w cudzysłowie, ponieważ jest to niemożliwe, żeby o tym nie wiedziała. Ojciec był niepełnosprawny ruchowo, i po wylewach także lekko umysłowo, zatem nie możliwe jest, że w terminie zaznaczonym na akcie sam pojechał o własnych siłach do notaruisza. To siostra musiała umówić spotkanie, prowadząc go i namawiając do podpisu. A przy sprawie spadkowej po ojcu nie powiedziała o akcie, aby nie konfliktować się z matką.
Siostra złożyła oświadczenie, że nie wiedziała o woli ojca i założyła sprawę. Zapewne zostanę wezwany na sprawę. Czy mogę pokazać dokumentację medyczną, która potwierdzi niepełnosprawność ojca? Czy będzie to dowód na to, że ojciec nie mógł udać się sam do notariusza? Czy ma jakikolwiek sens powoływać notariusza, u którego ojciec podpisał testament? To nie możliwe, żeby tak po prostu, okazując lipne oświadczenie o tym, że nie wiedziało się o testamencie sąd tak po prostu zaakceptował i przyznał rację.
Dziękuję za odpowiedzi,
Paweł
|