Stały bywalec | RE: konflikt z synem o zapisaną gospodarkę
Umowa dożywocia polega na tym, że jedna osoba (dożywotnik) przenosi własność nieruchomości na inną osobę (nabywcę), która zobowiązuje się zapewnić jej dożywotnie utrzymanie (art. 908 – 916 kodeksu cywilnego). Nie jest to bezpłatne przysporzenia takie jak w przypadku darowizny.
Dzieci dożywotnika nie tracą prawa do spadku, natomiast do masy spadkowej nie wejdzie nieruchomość, której własność została wcześniej przeniesiona na inną osobę z tytułu umowy dożywocia. W praktyce może się więc okazać, że majątek spadkowy jest „pusty” i zmarły nie pozostawił spadkobiercom żadnych wartościowych przedmiotów, a umowa dożywocia wygaśnie z chwilą śmierci dożywotnika.
Spadkobiercy mogą więc nic nie otrzymać. Nie przysługuje im także roszczenie o zachowek wobec nabywcy nieruchomości. W art. 1000§ 1 kodeksu cywilnego przewidziano, że „Jeżeli uprawniony nie może otrzymać od spadkobiercy należnego mu zachowku, może on żądać od osoby, która otrzymała od spadkodawcy darowiznę doliczoną do spadku, sumy pieniężnej potrzebnej do uzupełnienia zachowku. Jednakże obdarowany jest obowiązany do zapłaty powyższej sumy tylko w granicach wzbogacenia będącego skutkiem darowizny”. Jednak umowa dożywocia nie jest darowizną, bo darowizna polega na bezpłatnym przysporzeniu, a w przypadku dożywocia osoba, która nabywa nieruchomość musi spełnić określone w umowie świadczenia na rzecz dożywotnika.
Skoro zawarto umowę, to nie można się z niej już wycofać, chyba że wystąpią jakieś wyjątkowe okoliczności.Teoretycznie taka możliwość istnieje – przewidziano ją w art. 913§ 2 kodeksu cywilnego, w którym stwierdzono, że „W wypadkach wyjątkowych sąd może na żądanie zobowiązanego lub dożywotnika, jeżeli dożywotnik jest zbywcą nieruchomości, rozwiązać umowę o dożywocie”. Przepis ten na zastosowanie tylko w szczególnych sytuacjach np. w razie drastycznego naruszania przez zobowiązanego zasad współżycia społecznego. Sąd Najwyższy w wyroku z dnia 9 kwietnia 1997 r., (sygn. akt III CKN 50/97) stwierdził, że „wyjątkowość” ta może wystąpić w razie częstych i intensywnych awantury między stronami umowy dożywocia, w tym zwłaszcza awantury połączone z naruszaniem nietykalności cielesnej stron, przez usuwanie przemocą dożywotnika z domu, niszczenie jego rzeczy, permanentne poniżanie jego godności osobistej względnie także przez całkowite niewywiązywanie się z obowiązków wobec dożywotnika, i to mimo podejmowania przez niego odpowiednich kroków, aby obowiązki te mogły być wykonywane. Konsekwencją wydania wyroku rozwiązującego umowę dożywocia jest przejście własności nieruchomości z powrotem na zbywcę i do wygaśnięcia prawa dożywocia.
Trzeba też pamiętać, że teoretyczne uprawnienia to jedno, ale w sądzie mogą pojawić się problemy dowodowe. Dożywotnik domagając się rozwiązania umowy musi jeszcze wykazać, że występują „wyjątkowe sytuacje” uzasadniające rozwiązanie umowy dożywocia. Jeśli będzie brakować mu dowodów, to może przegrać sprawę. W swojej praktyce spotkałem się z sytuacją, że pozew dożywotnika został oddalony, bo sąd uznał, iż nie udowodnił on, że nowi właściciele w jakiś sposób mu dokuczają, nie przestawił żadnych świadków, nie miał też żądnych nagrać, a z notatek z interwencji policyjnych wynikało, że w większości przypadków to nowi właściciele wzywali policje i że to dożywotnik wszczyna awantury w domu.
Przepis art. 913§ 2 kodeksu cywilnego jednoznacznie określa, że z żądaniem rozwiązania umowy może wystąpić tylko zobowiązany lub dożywotnik – a nie jest spadkobiercy. Umowa dożywocia może być podważona w inny sposób np. na podstawie przepisów o wadach oświadczeń woli. W oparciu o te przepisy z powództwem może wystąpić nie tylko dożywotnik, ale też jego spadkobiercy po śmierci dożywotnika mogą próbować podważyć skuteczności umowy.
Zgodnie z art. 82 kodeku cywilnego „Nieważne jest oświadczenie woli złożone przez osobę, która z jakichkolwiek powodów znajdowała się w stanie wyłączającym świadomość albo swobodne powzięcie decyzji i wyrażenie woli. Dotyczy to w szczególności choroby psychicznej, niedorozwoju umysłowego albo innego, chociażby nawet przemijającego, zaburzenia czynności psychicznych”. Spadkobiercy mogą więc próbować udowodnić, że w chwili zawierania umowy zbywca nieruchomości był nieświadomy znaczenia tej czynności, czy też, że stan jego umysłu wykluczał możliwość samodzielnej decyzji w sprawie zawarcie umowy. Z takim pozwem o stwierdzenie nieważności mogą wystąpić nawet po kilku czy kilkudziesięciu latach od zawarcia umowy. Przepisy nie przewidują tu żadnego ograniczenia jeśli chodzi o upływ czasu.
Taki proces jest jednak skomplikowany i obarczony dużym ryzykiem przegrania przez powoda – trudno jest udowodnić po latach, że zawierający umowę nie był świadomy tego co robi, zwłaszcza, że umowa dożywocia zawierana jest w formie aktu notarialnego, więc notariusz musiałby odmówiłby jego sporządzenia, gdyby miał wątpliwości co do świadomości zbywcy.
(źródło:poradaprawna.pl)
|