sprawa trudna i dziwna - pomóżcie
Witam, piszę pierwszy raz więc jeśli to nie tutaj, to proszę o przeniesienie.
Sprawa przydarzyła się mojemu koledze, już ją opisuję. Byliśmy razem na dyskotece, on był ze swoją dziewczyną, która nam zemdlała (według mnie był to atak padaczki, a nie normalne omdlenie). Karetka zabrała ją do szpitala i tam przeleżała kilka dni. Nie miała robionych badań naurologicznych tylko ogólne i nic nie stwierdzili. Oczywiście zaraz pojawiła się policja i ta dziewczyna wymyśliła historię, jakoby to jej chłopak podał jej narkotyki i dlatego wylądowała w szpitalu. Co jest oczywiście kompletną bzdurą. Po kilku dniach zmieniła zeznania. Na naszego kumpla ta policja czyhała w szpitalu i jak przyjechał do niej samochodem, to go aresztowali na 24 godziny, bo niby podał jej narkotyki. Na pytanie, czy on też brał, po kilku godzinach (podobno w wielkim stresie i pod presją) powiedział, że tak. Ale nie miał robionych żadnych badań pod tym względem. Zostało mu zabrane prawo jazdy pod zarzutem jazdy pod wpływem środków odurzających. Ale oni nie mają na to żadnych dowodów! Podobno sprawa jest do wyjaśnienia i kolega na razie prawka z powrotem nie odzyska. A on jest kierowcą!
Co to znaczy, że prawo jazdy jest zatrzymane do wyjaśnienia sprawy? I jakie zarzuty mogą mu być postawione jeśli mają tylko zeznania, bez badań i innych dowodów? Do kogo zwrócić się o pomoc?
|