Witam forumowiczów i proszę o podpowiedź w następującej sytuacji.
Około miesiąc temu wracałem do domu samochodem. Północ, brak opadów czy mgły.
Jadę dużą ulicą w terenie zabudowanym. Trzy pasy ruchu w jedną stronę, pas zieleni z wysepką dla pieszych, trzy pasy ruchu w drugą stronę.
Ograniczenie do 60 km/h.
Poruszam się środkowym pasem.
Mijam dwa skrzyżowania mając sygnał zielony.
Dojeżdżam do trzeciego skrzyżowania. Sygnał czerwony, jednak zanim rozpocząłem hamowanie, również tu zmienił się na zielony. Obserwując zmianę świateł zauważyłem że w tym czasie przez ulicę przechodziły ze strony prawej na lewą (na pasach) 3 osoby. Nie zdążyły przejść całej jezdni i zatrzymały się na wysepce pośrodku.
Gdy byłem tuż przed skrzyżowaniem, zauważyłem, że zaraz za pasami - ok 2 - 3m., z prawej strony jezdni, szybkim krokiem weszły na jezdnie 2 osoby. Nacisnąłem hamulec i skręciłem kierownicą w lewo na tyle, żeby zjechać na lewy pas, ale nie uderzyć w stojących na wysepce pieszych. Jedna z osób, które wtargnęły na jezdnię zatrzymała się, ale druga szła do przodu jak "ruski czołg". W efekcie mężczyzna ten uderzył kolanem w prawy błotnik mojego samochodu, po czym uderzył głową w szybę.
Wysiadłem z samochodu, ktoś z osób stojących na wysepce dla pieszych zadzwonił po karetkę, ja zadzwoniłem na 112. Potrącony narzekał na ból ramienia.
Przyjechała załoga wypadkowa, zrobili badanie alkomatem.
Ja 0 prom., ten który wtargnął na jezdnię ale się zatrzymał 1,75 prom w wydychanym powietrzu, potrącony 2,1. Potrąconego zabrała karetka.
Załoga wypadkowa ustaliła, że zdarzenie zostało nagrane przez monitoring miejski. Pomierzyli miejsce wypadku, pojechali obejrzeć nagranie monitoringu, stwierdzili że nagranie jest dla mnie korzystne i to nie moja wina.
Przyjechał oficer dochodzeniowy, spisał zeznania moje i załogi wypadkowej i stwierdził iż to wina tych co wtargnęli, a moja współwina gdyż nie zachowałem należytej ostrożności.
Minął miesiąc i dostałem wezwanie na komendę w charakterze podejrzanego o wykroczenie z art. 86 p. 1
KW. Stawiennictwo nieobowiązkowe.
Dodam że jeden ze świadków stojących na wysepce widział zdarzenie i potwierdził iż na jezdnię weszli przy świetle czerwonym.
Ja nie byłem karany za podobne wykroczenia, konto punktowe czyste.
Moje pytania do forumowiczów:
1. Czy faktycznie nie zachowałem należytej ostrożności, jeśli tak to na czym to polegało?
2. Jaki może być dalszy rozwój tej sytuacji czyli co w praktyce może mi za to grozić (w praktyce, bo teoretycznie w
KW przeczytałem) ?
3. Dlaczego "stawiennictwo nieobowiązkowe" i w takim razie po co wezwanie?
Serdecznie dziękuję za pomoc.