Obszar wiejski, pies vs sąsiad.
Dzień dobry.
Zacznę od tego, że mieszkam na wsi, może nie takiej typowej z krowami i świniami, ale jednak wieś. Od pewnego czasu sąsiadka skrupulatnie spisuje każde szczeknięcie mojego psa i powiadamia o tym policję. Policja już była na 'interwencji". Policjant rozejrzał się, pies nawet nie zwrócił na niego uwagi.
W okolicy nie ma psa, który by nie szczekał w nocy - pół godziny, godzinę jak mój. Nikomu to nigdy nie przeszkadzało, jednak wspomniany sąsiad jest typem miastowym, który się nie wysypia przez szczekanie psa.
Z moich obserwacji wynika, że pies nie szczeka w ciągu nocy więcej niż 4 razy w ciągu miesiąca. Teraz zwiększyło się to z powodu licznych kocich schadzek na mojej posesji, a pies - o czym nie wspomniałam - jest przypięty do budy i nie może ścierpieć tego, że inne zwierzęta - wrogie - chodzą mu przed nosem i niemożliwie miauczą.
Ja wszystko rozumiem, szczekanie jest uciążliwe, ale nie można najpierw przyjść i porozmawiać o problemie tylko od razu dzwonić po policjach? Ponadto sąsiadka zaczęła zbierać podpisy na jakiejś petycji - co jej to da? Natychmiast zostanie mi wymierzona kara za zakłócanie ciszy nocnej? A co jeśli wypisuje sobie zmyślone godziny i dni, aby tylko przyznali jej rację?
Wspomnę jeszcze, że to nie jest tak, że nikt z rodziny nie reaguje - każdy wychodzi nawet w środku nocy i próbuje uciszyć psa. Dodatkowo została mu zamówiona obroża antyszczekowa.
|