Rzekomy przejazd na czerwonym swietle

Crotoan

New member
Witam,
kilka dni temu z kolegą miałem dosyć nieciekawą sytuację z patrolem.
W skrócie historia wyglądała tak:
Wyjechaliśmy sobie na miasto kierując się do sklepu, godzina 20.30 , dosyć ciemno. Jechaliśmy stosunkowo wolno, ok 40km/h. Zmierzamy do skrzyżowania z sygnalizacją świetlną, ok 3m od sygnalizatora ukazał nam się pomarańczowy sygnał. Znajomy prowadził, uznał że musiałby ostro przyhamować, więc wjechaliśmy na pomarańczowym. Przejechaliśmy spokojnie skrzyżowanie, jedziemy dalej i widzimy radiowóz który zawraca za nami( co ciekawe radiowóz jechał z naprzeciwka i był 15m od skrzyżowania ) . Zatrzymał nas jakieś 400m za skrzyżowaniem... Myslimy, okey, zwykła kontrola nie ma problemu. Policjant podchodzi :

"Dzień dobry, znany jest powód kontroli? " - nawet się nie wylegitymował
My z kumplem zaskoczeni, bo całkowicie nie wiemy o co może chodzić.
"Nie"
"Przejazd na czerwonym świetle"

Krótka wymiana zdań , więc jako pasażer postanawiam włączyć kamerę w telefonie. Nie jestem zwolennikiem osób które nagrywają patrol przy zatrzymaniu, aczkolwiek tutaj nie chcieliśmy aby ktoś nam wmówił, że przejechaliśmy na czerwonym świetle...

Najważniejsza część dialogu:

Policja "Z mojej strony tam gdzie my staliśmy, było czerwone"
Kolega "A z mojej było pomarańczowe"
Policja "No pomarańzcowe, a na pomarańczowym tez się przejeżdza?"
Kolega "Nie, ale miałem taką prędkość, więc nie chciał przyhamowywac a potem cofać do świateł"


"Sprawa jest prosta, zrobił pan wykroczenie, i będzie pan za nie odpowiadał"
"Nie popełniłem wykroczenia"
"A to mnie akurat nie interesuje"

Co mi tu nie pasuje. Najpierw policjant mówi, że czerwone a po chwili przyznaje rację "No pomarańczowe, a na pomarańczowym tez się przejeżdża?"

Mandatu oczywiście nie przyjęliśmy. Dodatkowo na tym skrzyżowaniu jest łuk, i z tego miejsca gdzie patrol mógł nas zobaczyć, nie był w stanie dostrzec czy jesteśmy już na skrzyżowaniu za sygnalizatorem czy przed...

Czy to co mamy wystarczy, aby wygrać sprawę?

Pozdrawiam,
Mateusz
 
Moim zdaniem finalnie (wyrok nakazowy + ew. sprzeciew itd.), skończy się na grzywnie dla kolegi.
 
Być może kolega minął sygnalizator w chwili nadawania już sygnału czerwonego, lecz w chwili przejeżdżania przez linię P-14(zawsze cofnięta przed sygnalizator) nadawane było żółte.

Nie, mijając sygnalizator na 100% mieliśmy jeszcze pomarańczowe/żółte światło . W razie czego mogę wstawić zdjęcia skrzyżowania i wskazać gdzie byliśmy my, a gdzie radiowóz. Czyli wychodzi na to, że zapłacimy tak czy siak, nawet z tym co będziemy mieli udokumentowane?

Pozdrawiam,
Mateusz

P.S. Nikt z nas nie szedłby do sądu, gdyby nie to, że kierowca nie popełnił czynu o który został oskarżony. Policja w Naszym mieście ogółem łapie tylko kierowców, a bandę idiotów, która siedzi w parku i demoluje ławki, pomniki, śyfi - puszcza wolno, nawet nie podjadą do nich... Ostatnio kumplowi też próbowali wcisnąć kit, że rozmawiał przez telefon podczas jazdy( jechał z 2jgą kolegów, najlepsze, że nawet nie miał telefonu przy sobie... )
 
Jechaliście kabrioletem?

Nie, ale jako pasażer boczny widziałem jakie światło się świeciło mijając sygnalizator( tu jest tylko boczny sygnalizator, bez górnego, zapewne stąd pytanie o kabrioleta? ) , więc na skrzyżowanie wjechaliśmy nie na czerwonym świetle.

Pytanie: Najpierw dostanie kierowca wezwanie na komisariat w celu złożenia zeznań, czy od razu sprawa jest kierowana do sądu?

Pozdrawiam,
Mateusz
 
Ostatnia edycja:
Jechaliśmy stosunkowo wolno, ok 40km/h. Zmierzamy do skrzyżowania z sygnalizacją świetlną, ok 3m od sygnalizatora ukazał nam się pomarańczowy sygnał.
Byłem w podobnej sytuacji, tylko, że ja w momencie zapalenia światła żółtego miałem 30 metrów. Wyrok nakazowy - skazujący, wyrok w pierwszej instancji - skazujący, wyrok w drugiej instancji uchylający, wyrok w pierwszej instancji w drugim procesie - uniewinniający (prawomocny).
Oczywiście funkcjonariusze mówili przed sądem to co mieli mówić, to jednak nie wystarczyło. Jak będą zeznawać i cały czas powtarzać, że na żółtym również nie można wjeżdżać proponuję się tym nie przejmować i liczyć, że sąd zna lepiej prawo w tym zakresie. Przy odległości 3 metrów niepotrzebna będzie opinia biegłego.
 
Powrót
Góra