Kolizja i ucieczka z miejsca zdarzenia
Witam. Wczoraj miałem niemiłą sytuację. Wyjechałem z pod swojego domu i po przejechaniu 40 metrów mijałem się z autem jadącym z naprzeciwka w najwęższym miejscu tej drogi i obiliśmy się lusterkami. zatrzymałem się kilka metrów dalej a auto z którym się "obiłem" nawróciło i zaparkowało obok. z czarnego BMW wysiadło 2 panów i kazali "oddać lusterko" lub "pieniądze za lusterko" ja w szoku, wystraszony zapytałem o model auta etc. po czym gdy do mnie doszło, że wcale nie jestem sprawcą tej kolizji uparłem się, że to oni mają mi oddać pieniądze ew. lusterko. Czyli mówiąc krótko nie dogadaliśmy się i powiedziałem, że wzywamy policje a oni udali się w stronę swojego auta, po czym wrócili i mówili, żebym wzywał. Ja nieco wystraszony gdyż po raz pierwszy zdarzyła mi się taka sytuacja odpowiedziałem "Ty zadzwoń" on odpowiedział mi "nie to nie" albo coś w tym stylu i wsiadł w auto mówiąc że ma numery i przyjedzie po lusterko. Gdy pojechał wezwałem policje. Policja pomierzyła moje auto, sprawdziła gdzie jest szkło na drodze i stwierdziła, że wina obopólna. Może i obopólna ale czy to normalne, że gdy się z kimś po kolizji nie dogadam to można odjechać? nie ma za to żadnych problemów? czy prawo mówi coś na ten temat? bo według pana policjanta to jest normalne.
Druga sprawa to taka, że pan władza powiedział, że najniższy mandat to 220 zł plus koszty sądowe. Za te pieniądze to ja bym sobie kupił pozłacane lusterka i pytanie; można jakoś sprawę wycofać z sądu? bo to wszystko jest bez sensu. Nowe lusterko miałem już tego samego dnia za darmo od znajomego więc nie widzę powodów, żeby teraz tracić czas w sądzie skoro w większości przypadków kończy się to winą obupólną i mandatem+koszty sądowe.
EDIT:
Dodam, że to moja pierwsza kolizja i nigdy nie miałem do czynienia z sądem i policją. Jestem w tym temacie zielony.
|